Pacjent dzielnie walczy o życie, ale jego rokowania są niepewne - na bloku operacyjnym przyda się asysta. Zapraszam do pomocy.
Szefostwo klubu postawiło za swój cel rzetelne przepracowanie zimy. Dosłownie, ponieważ chęć poprawy wyników Leicester Lions skłoniła je nawet do prac fizycznych, których efektem jest nowa geometria toru na Beaumont Park. Zmianie uległ przede wszystkim drugi łuk. Według menedżera Norriego Allana wspomniana modyfikacja powinna być kluczem do poprawy widowiska, co więcej, ma ona poprawić atut roli gospodarza. W zeszłym sezonie Lwy były zespołem, który zanotował najwięcej porażek na własnych kątach. Nie bez powodu użyłem tego określenia. Zróżnicowanie łuków i ich bezlitosne wymagania względem techniki zawodników stanowiły barierę nie do przejścia także dla lokalnych najemników.
Dobitnym tego przykładem jest zeszłoroczny występ Adriana Miedzińskiego. Torunian był w stanie przegrać na dystansie ze startującym aż 15 metrów z tyłu konkurentem, jednocześnie mając problemy z płynnym pokonywaniem łuków. Był to jedyny występ Adriana transmitowany był przez platformę Sky Sports, po którym obie strony nie zdecydowały się na przedłużenie współpracy. Niewiele lepiej prezentował się w trakcie sezonu Piotr Świderski, a honor zatrudnionych Polaków ratowali przyzwoitą postawą Grzegorz Walasek i debiutujący Szymon Woźniak. Patrząc na skompletowany intuicją Allana przedsezonowy skład wydaje się, że kredyt zaufania wobec Polaków uwzględnia duży debet.
1. Sebastian Ułamek 6.60
2. Patrick Hougaard 6.30
3. Grzegorz Walasek 5.91
4. Szymon Woźniak 5.51
5. Nicolai Klindt 3.53
6. Josh Auty 4.80
7. Paul Starke 3.60
Aktywność związana z przebudową obiektu uśpiła prawdopodobnie transferową czujność naczelnych Lwów. Nie chodzi mi tutaj o utratę bezapelacyjnego lidera gromady, najlepszego zawodnika ligi, Australijczyka Jasona Doylea, gdyż przyczyną jego odejścia były wyłącznie kalendarzowe zgrzyty. Doyle nie podołał obowiązkom jazdy dla toruńskiego KS-u, walki o czołową ósemkę cyklu Grand Prix i sobotnim startom w lidze angielskiej. Niefortunny termin rozgrywania domowych meczów przez Leicester z powodzeniem wyssał z jego organizmu radość z jazdy, wypełniając pozostawioną pustkę uciążliwym zmęczeniem. Na nowego lidera zaś, zgodnie z obowiązującymi zasadami, nominowany został Sebastian Ułamek. 41-latek powraca na Wyspy po dwuletniej przerwie. Zachowana z okresu poprzednich startów średnia nie może napawać kibiców ekscytacją, ponieważ statystycznie Polak jest najgorszym prowadzącym skład w całych rozgrywkach. Dla tych, którzy nie są sympatykami matematyki dodam, że w roku 2013 Seba w kevlarze Lakeside występował 11 razy, z czego aż 8 na domowym torze, gdzie to właśnie tam głównie ukształtował swoją średnią biegową na poziomie 1,67.
Norrie Allan może być jednak zadowolony z pozostania Szymona Woźniaka. Pierwszoroczniak sumiennie i z widocznym zapałem wykonywał powierzone mu zadanie tworzenia drugiej linii. Pomimo nieudanego eksperymentu przeprowadzonego pod koniec sezonu i polegającego na wykreowaniu z młodego Polaka grającej pierwsze skrzypce 'piątki', bydgoszczanin pozostawił po sobie pozytywne odczucia. Obok Woźniaka jedynym jasnym punktem wydaje się być Nicolai Klindt, nowy rekordzista toru, który przed sezonem najszybciej pokonywał cztery kółka w Leicester.
"To była dla nas trudna do podjęcia decyzja. Grzegorz nie sprostał zadaniu. Powiedziałem mu, że wciąż w niego wierzymy i jeśli zdoła powrócić do formy to z chęcią zatrudnimy go w przyszłości." Takimi słowami kilka dni temu kierownictwo klubu po ponad dwunastu miesiącach rozstało się z Grzegorzem Walaskiem. Jego miejsce już w środę zajmie Aaron Summers, który oprócz piastowania stanowiska kapitana szkockich Tygrysów z Glasgow, spróbuje wlać nadzieje w angielskie Lwy. Ewidentnie można zauważyć drapieżną duszę Australijczyka. Jednak wsparciem dla niego muszą być ostatnie numery startowe. Dla najmniej doświadczonego klubu w stawce jako rezerwowy punkty zdobywać będzie Josh Auty, czyli była nadzieja angielskiego żużla. Od lat Anglik lawiruje na granicy Elite i Premier League. Czy nadchodzący sezon będzie w końcu tym przełomowym? Wydaje się, że przełom marca i kwietnia jest dla niego łaskawy, gdyż niedawno, w jednym z wyjazdowych spotkań, wraz ze swoim towarzyszem zapewnili ponad połowę punktów podopiecznym Allana.
Nie ma, co i przede wszystkim kogo oszukiwać. Leicester Lions czeka prawdopodobnie powtórka z rozrywki, czyli przyglądanie się rywalizacji z dolnego rzędu. Niech nikogo nie zmyli zeszłoroczne szóste miejsce, gdyż wówczas trzy ostatnie kluby tworzyły, w pełnym tego wyrażenia znaczeniu, grupę outsiderów (opórcz Lions ekipy z Wolverhampton i Lakeside), a jedynie pojedynczy punkt wywindował Lwy na zajętą przez nich pozycję. Soczystych epitetów nie szczędzą też kibice na Wyspach, określając skład jako najgorszy w historii zreformowanej ligi, przy tym nadając niechlubny przydomek 'The Woodenspoons'. Dosłownie drewniane łyżki. Ubiegłoroczny mistrz świata w darcie, Scott Mitchell, w odpowiedzi na pytanie o przewidywania na ten rok kiwa głową i nie oczekuje cudów. Nic dziwnego skoro należy do grona rozpieszczonych fanów Matta Forda i jego pirackiej załogi.
Na szczęście (w nieszczęściu) Norrie Allan w dalszym ciągu może spoglądać na rynek, ponieważ bez etatu pozostają: weteran Bjarne Pedersen, poszukujący formy na kontynencie Kenneth Bjerre, jedna z największych gwiazd Premier League - Thomas Joergensen oraz Amerykanin Ricky Wells, który po raz pierwszy od 5 lat nie skusił swoimi talentami żadnego z menedżerów. Wbrew temu, iż Leicester dzieli od lądu ponad 100 kilometrów nic nie wskazuje na to by jakakolwiek inna drużyna zechciała wyręczyć je z roli czerwonej latarni, a liczba zgromadzonych punktów nie powinna przekroczyć liczby stron Latarnika autorstwa Henryka Sienkiewicza. Nie chcę nikomu "dawać w kask", cytując piątkową wypowiedź dnia, ale diagnoza się potwierdza. Pacjent jest w ciężkim stanie. Nadzieją pozostaje jego wola walki o przetrwanie.
Niebiosa nie są przychylne dla fanów speedwaya na Wyspach. Organizatorzy nierówną walkę z żywiołem przegrali jak dotąd 29 razy - tyle oficjalnych imprez odwołano w ostatnim miesiącu, a aż jedenaście z nich stanowiły spotkania Elite League. Sytuacja ta z pewnością nie tylko zirytowała kibiców w Poole czy w Manchestrze, ale również tych spragnionych, którzy już od października czekają na kolejny telewizyjny przekaz upiększany pełnym werwy komentarzem tandemu Pearson & Tatum. Wszystko wskazuje na to, że dzisiejszego wieczoru nic nie sparaliżuje perspektyw na delektowanie się angielskim spektaklem.
Dodam, popijając ostatni łyk herbaty, iż Norrie Allan tuż za miedzą ma okazję podglądać drużynę Lisów kroczącą ku futbolowej chwale. Menedżer objawił przed sezonem tkwiący w nim lokalny pierwiastek lisiej przebiegłości. Ingerencja w infrastrukturę sportową to ryzyko, które może okazać się potencjalną kropką nad "i" wieńczącą zwycięstwo. We wtorek pojawiła się plotka mówiąca o poszerzaniu madryckiego boiska, a Real wkrótce odprawił z kwitkiem swojego niemieckiego oponenta. Może Leicester dokonało właśnie REALnej zmiany. Nie wiem.
Czy australijska kolonia Rudzików zadziobie Lwy na ich terenie? Czy Jason Doyle uciszy swoich byłych wielbicieli? Szybka regulacja luzu na sprzęgle, przeganiamy kamerzystę z pasa bezpieczeństwa i startujemy!
Relacja LIVE na WP SportoweFakty od 20:30.
Mikołaj Majchrzak