Janusz Kołodziej: Szanuję Golloba, więc zostawiłem mu miejsce

WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda / Janusz Kołodziej
WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda / Janusz Kołodziej

Inauguracje PGE Ekstraligi nieudana dla Unii Tarnów. Jaskółki z kretesem poległy w Grudziądzu aż 57:33. Dwucyfrowy wynik na swoim koncie ze strony gości zapisał jedynie Janusz Kołodziej.

Trzykrotny indywidualny mistrz Polski pojawił się na torze przy ulicy Hallera sześciokrotnie i zapisał na swoim koncie jedenaście punktów. Biegowe zwycięstwo udało mu się jednak odnieść dopiero w 15. gonitwie. Zawodnik z Tarnowa przyznał po spotkaniu, że razem z kolegami przez całe zawody szukał optymalnych ustawień. - Było to dla nas ciężkie spotkanie. Z tego względu, że wcześniej nie mieliśmy okazji przystosować się do tego typu toru. Było widać w trakcie zawodów, że mocno szukamy i w pewnym momencie już się sami pogubiliśmy z tymi ustawieniami. Gospodarze cały czas ładowali nam 5:1. Nie wiem, czy na koniec my wyciągnęliśmy coś lepszego z  naszych motocykli, czy gospodarze trochę już odpuścili. W każdym razie udało nam się coś ugrać dopiero w ostatnich biegach, ale ciężko było tak naprawdę przez całe zawody. Próbowaliśmy, szukaliśmy i ewidentnie było widać, że brakuje nam zarówno dobrego startu, jak i prędkości. Mega się męczyliśmy - powiedział Janusz Kołodziej w rozmowie z naszym portalem.

Grudziądzcy kibice byli świadkami jednostronnego widowiska. Abstrahując od wyniku, mijanki na dystansie można było policzyć na palcach jednej ręki. Jedynie w 7. wyścigu Tomasz Gollob poszerzył tor jazdy na drugim łuku i wyprzedził Kołodzieja. - Gdybym jeździł jak Nicki Pedersen, to Tomek Gollob by mnie nie wyprzedził, ale z racji tego, że bardzo szanuję tego człowieka, zrobiłem miejsce i doszedłem do wniosku, że wygra szybszy. Tak też się stało. Z drugiej strony nie miałem tej prędkości. Przed tym biegiem podpatrywałem jak jechał Artiom Łaguta. Próbowałem go kopiować, bo ładnie zasuwał przy krawężniku, a Gollob pojechał po płocie. Powiedzmy sobie jednak szczerze, że miał tutaj dużo okazji do treningów i przede wszystkim dobrze dostrojony sprzęt. Przyjechaliśmy do Grudziądza dwie godziny przed zawodami i Tomek dopieszczał jeszcze swoje motocykle. Jego doświadczenie mówi samo za siebie. U nas z kolei ewidentnie brakuje tego rozjeżdżenia, dopasowania i dlatego taki wynik, a a nie inny - stwierdził "Koldi".

Tarnowianin zwraca również uwagę na specyfikę toru w Grudziądzu. Na twardym jak skała torze trzeba było obierać ścieżkę przy krawężniku. Wyprzedzanie po szerokiej było praktycznie niemożliwe. - Grudziądzki tor jest strasznie wąski i ciężko jest wyprzedzać. Można było spojrzeć podczas meczu na tłumiki niektórych zawodników. Ja sam podczas składania wadziłem cały czas o bandę. Samemu jest ciężko odepchnąć się pod płotem, a co dopiero gonić. Tym bardziej jak zrobi się pas, więc jest to specyficzny tor. W Tarnowie na pewno mamy inne warunki i nie potrafiliśmy się dostosować do tego co było w Grudziądzu - zakończył najskuteczniejszy zawodnik Unii Tarnów.