Zespół licencyjny rozpatrzył w grudniu wniosek KMŻ Motoru i nie przyznał klubowi licencji na kolejny sezon. Powodem jest ponad 230-tysięczne zadłużenie. Lublinianie w dalszym ciągu nie składają jednak broni i liczą na to, że uda im się otrzymać licencję w późniejszym terminie.
- Obecnie jesteśmy w stałym kontakcie z Główną Komisją Sportu Żużlowego. Rozmawiałem zarówno z panem Piotrem Szymańskim, jak i Zbigniewem Fiałkowskim. Mamy szansę otrzymać licencję, pod warunkiem, że przedstawimy harmonogram spłat naszych wierzycieli, w tym zawodników. Będziemy na dniach ubiegać się o wznowienie procesu licencyjnego. Wiele powinno wyjaśnić się do 12 stycznia, bo wtedy mam rozmawiać z przewodniczącym Szymańskim - wyjaśnił prezes Andrzej Zając.
Klub zamierza złożyć ponowny wniosek licencyjny, gdy dojdzie do porozumienia z Miejskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji. - Obecnie rozmawiamy, bo musimy załatwić pewne procedury. Zalegamy MOSiR-owi 19 tysięcy złotych i chcemy rozłożyć tę kwotę na najbliższy sezon. Musimy także ustalić szczegóły dotyczące wynajmu stadionu, który nie ma obecnie homologacji. Na obiekcie muszą zostać przeprowadzone prace remontowe, związane m.in. z wymianą band - zaznaczył prezes klubu.
Lublinianie liczą na to, że w przypadku uzyskania licencji otrzymają przynajmniej dwie dodatkowe imprezy. - Pozwoliłoby to nam na zarobek, który pomógłby spłacić obecne zadłużenie. Wystosowaliśmy już w tej sprawie pismo. Na ten moment najważniejsze jest jednak to, byśmy otrzymali licencję i bez rocznej przerwy pojechali w lidze - podsumował prezes KMŻ Motoru.
Motor rozmawia z GKSŻ. Będzie prośba o wznowienie procesu licencyjnego
Włodarze KMŻ Motoru będą składać prośbę o ponowne rozpatrzenie ich wniosku licencyjnego. - Jesteśmy w kontakcie z GKSŻ i widzimy szansę na uratowanie ligowego żużla w Lublinie - zaznacza prezes Andrzej Zając.