Prezydium Zarządu Głównego Polskiego Związku Motorowego nie uwzględniło odwołania Łączyńscy-Carbon Startu Gniezno od odmowy przyznania licencji. Problemem klubu z Grodu Lecha jest niespłacenie części tegorocznej raty układu dotyczącego zaległości z roku 2013.
- Nie zdołaliśmy spłacić trzystu tysięcy złotych, ponieważ wpływy, jakie uzyskał w minionym sezonie klub były mniejsze niż początkowo zakładaliśmy. Kluczowe w tej sprawie jest to, że my nie uciekamy od spłaty wierzycieli. Nadal zamierzamy realizować warunki układu. Potrzebujemy do tego po prostu zielonego światła ze strony Polskiego Związku Motorowego w postaci licencji na kolejny sezon - tłumaczy przewodniczący Rady Nadzorczej, Robert Łukasik.
Włodarze Startu Gniezno zaproponowali związkowym władzom, że spłacą tegoroczną ratę układu z wpływów na początku sezonu, w trzech ratach po 100 tysięcy złotych. - Spotkaliśmy się z odmową, ale część żużlowych działaczy była nam przychylna i nadal działamy w tej sprawie. Jeszcze po nowym roku będziemy w tej sprawie negocjować. Proces licencyjny, w przypadku gdy wpłacimy kaucję, może zostać dla nas wznowiony. Chcielibyśmy otrzymać licencję tak szybko jak to możliwe - zaznacza Łukasik.
Atutem klubu jest to, że może liczyć na wsparcie ze strony miasta. Już wcześniej zapadła decyzja, że magistrat wesprze Start Gniezno kwotą 400 tysięcy złotych. - To pieniądze przeznaczone na konkretny cel, czyli bieżącą działalność klubu. Dlatego też nie możemy ich wykorzystać, spłacając zaległą ratę układu. Zapewniam jednak, że pieniądze na wierzycieli się znajdą. Musimy po prostu poczekać na wpływy, jakie możemy otrzymać po rozpoczęciu sezonu. Nadal liczymy, że PZM podejmie decyzję na naszą korzyść. Spłaciliśmy już połowę układu i zamierzamy doprowadzić tę sprawę do końca - podsumowuje przewodniczący Rady Nadzorczej klubu.