WP SportoweFakty: Jaki to był sezon dla PGE Stali Rzeszów?
Rafał Wilk: Założenia dla klubu zostały, a właściwie dopiero zostaną, zrealizowane. Klub się utrzyma. To jest najważniejsze, bo przecież niedawno nie było wiadomo, czy Stal w tym sezonie w ogóle wystartuje w Ekstralidze.
Po odejściu Marty Półtorak były obawy o klubowy budżet, ale jednak znalazły się środki na jazdę w najwyższej klasie rozgrywkowej.
- Skład został zmontowany na ostatnią chwilę. W pewnych sprawach zabrakło trochę szczęścia. Od wielu lat rzeszowski zespół nie przegrywał spotkań na wyjazdach taką różnicą. W klubie pewnie nie planowano rywalizacji w barażach, ale sprawa utrzymania jest już raczej przesądzona.
Tego szczęścia najbardziej zabrakło we Wrocławiu, gdzie kontuzji doznał Kenni Larsen? Stal mogła tam pokusić się o punkt bonusowy.
- Na to nie ma sposobu. Każdy chciałby przejechać sezon bez kontuzji. Ich nadmiar może pokrzyżować plany każdemu zespołowi. Tak jak mówię, zabrakło szczęścia.
Strzałem w dziesiątkę było zakontraktowanie Grega Hancocka i Petera Kildemanda. Od nich powinno się zacząć budowanie drużyny na przyszły sezon?
- Ta dwójka zawodników to jest podstawa. Dołożyłbym do tego Dawida Lamparta. Nikt się po nim nie spodziewał takiej jazdy. Miał bardzo dobry sezon. Dobrze byłoby, żeby nadal w drużynie jeździli wychowankowie. Trzeba też pomyśleć o juniorach. W tym roku dobrym przykładem jest Maksym Drabik, który niejednokrotnie ciągnął wynik Sparty Wrocław. To się przełożyło na to, że ta drużyna jechała w finale, choć w dwumeczu o złoto nikt na nich nie stawiał.
W ślady Maksyma Drabika może pójść Krystian Rempała. Zatrzymanie tego zawodnika w Rzeszowie powinno być koniecznością wobec faktu, iż wiek juniora kończy Artur Czaja.
- Decyzja należy do Krystiana. Na pewno kluby będą nim zainteresowane, nie tylko tarnowianie, bo on akurat mieszka w tym mieście. Mam nadzieję, że Krystianowi jest tutaj dobrze i dogada się z klubem na kontynuowanie współpracy.
Rzeszowscy kibice mogą być szczególnie zadowoleni, bo Dawid Lampart i Karol Baran pokazali, że stać ich na ściganie się w najlepszej lidze świata. Większość wątpiła, że wychowankowie podołają.
- To dobrze, że byli też wątpiący. Dzięki temu można było wybić z głowy niedowiarkom, że wychowankowie nic nie potrafią. Wychowankowie potrafią się ścigać, czego przykładem był Dawid Lampart, który mile zaskoczył w niejednym meczu.
Janusz Ślączka sprawdza się w roli trenera? Prezes klubu chciałby jego pozostania w Rzeszowie.
- Najważniejsze, żeby prezes był z niego zadowolony, bo to on podpisuje kontrakty. Miejmy nadzieję, że Janusz zostanie, bo on wywiązał się ze swojej roli. Z jego strony wszystko było jak najbardziej dobrze poukładane.
Frekwencja na trybunach była bardzo wysoka. Andrzej Łabudzki od początku zapowiadał, że ceny biletów po awansie do PGE Ekstraligi nie wzrosną. To zdało egzamin.
- To świadczy o tym, że nadal jest zainteresowanie żużlem w Rzeszowie. Dużo też dało to, że na mecze za darmo mogła wchodzić młodzież do 16 lat. To wielu ludzi wciągnęło i oni na pewno wrócą jeszcze na stadion. Żużel wciąga jak narkotyk. Miałem okazję być na dwóch spotkaniach w tym sezonie. Na weekendach miałem swoje starty w handbike'u, więc był z tym problem, bo rzadko kiedy miałem na to czas. W niedzielę wybieram się na drugi mecz barażowy.
MDM Komputery ŻKS Ostrovia na rewanż awizowała w składzie aż czterech juniorów. Drugi mecz o utrzymanie będzie formalnością dla Stali?
- Można powiedzieć, że wszystko jest przesądzone. Nie wierzę, żeby Stal mogła u siebie przegrać. Co do składu Ostrovii - to jest właśnie podejście niektórych polskich klubów. Nie powiedzie im się i w następnym meczu totalna olewka z góry na dół i wystawiamy juniorów. To nie jest postępowanie fair, ale trudno. My ich z tego nie będziemy rozliczać. Zrobią to kibice rzeszowscy, ale też tamtejsi. Na pewno straci na tym widowisko.
I budżet PGE Stali Rzeszów.
- Niestety, choć nie wiadomo, jak zawodnicy są dogadani na mecze barażowe. Prezesi w takich przypadkach dążą do rozmów z zawodnikami o zmniejszeniu stawek za punkt. To jest ostatni mecz w sezonie, więc to także okazja do pożegnania z kibicami.
Rozmawiał Mateusz Lampart
Jak się dogadają to za 2 lata będą wlczyć o złoto.