Magdalena Skorupska: Dlaczego Łódź?
Piotr Dym: Dlatego, że jest to klub, który chce awansować do pierwszej ligi. Są tu dobrzy zawodnicy i myślę, że razem wspólnie możemy to osiągnąć. Jest dobry sponsor, są kibice. I to zaplecze sprzętowe. Nie każda drużyna drugoligowa ma dzisiaj budżet finansowy na tyle, żeby płacić zawodnikom, żeby mieli na sprzęt i mogli inwestować w to. Tutaj te warunki są stworzone.
Kadra Orła jest liczna. Nie obawia się pan tego, że ciężko będzie dostać się do składu?
- Nie, nie obawiam się tego. Tym bardziej mnie to mobilizuje i sam od siebie wtedy muszę więcej dać. Jest rywalizacja a każdy zawodnik ją lubi. Na tym polega ten sport.
Nie mogę nie zapytać o przygotowania do sezonu. Indywidualnie czy z klubem?
- Przygotowuję się w Rawiczu jak co roku, z takimi zawodnikami jak Piotr Świderski, Ronnie Jamroży czy Robert Miśkowiak. Razem wspólnie mamy opłaconą salę, trenera. Na pewno wyjadę też na obóz z jakąś drużyną, ale jeszcze nie wiem z którą. Co roku jeździłem z Wrocławiem i może w tym roku w lutym też z nimi pojadę.
Planuje pan starty w innych ligach czy będzie to tylko Łódź?
- W tej chwili jest to klub łódzki, ale chciałbym pojechać jeszcze w innych indywidualnych rozgrywkach, które są. Tutaj w Łodzi jest ćwierćfinał mistrzostw Polski i fajnie byłoby awansować, dostać się do półfinału do Rawicza i jechać w tym finale. Nie ukrywam, że mam kolegów z Rosji, którzy podpisali kontrakty w Miszkolcu. Jest to Własow z Darkinem. Szukają klubu w Anglii, w premier league. Jeśli znajdą dobry klub, to do nich dołączę i będziemy razem wspólnie jeździli.
Wystarczy finansów na ten sezon? Są sponsorzy, którzy pomagają?
- Nie, jestem sam dla siebie, także sponsorów nie mam. Mam teraz tutaj klub, który myślę że wspomoże zawodników.
Musi być ciężko w takiej sytuacji.
- Na pewno jest ciężko. Będzie rywalizacja, druga liga jest mocniejsza niż w zeszłym roku. Trzeba będzie zainwestować w sprzęt, nie można oszczędzać. Trzeba inwestować i szukać tak długo, aż się znajdzie naprawdę dobre silniki, dobry sprzęt i jeździć.
Poprzedni rok w Rawiczu nie był udany. Jak to wyglądało z pana strony?
- W Rawiczu było ciężko od samego początku. Wyjechałem do sezonu z kontuzją, gdzie leczenie jej skończyłem w czerwcu. Także byłem niesprawny, nie przepracowałem zimy. Teraz jestem sprawnym zawodnikiem, wszystko to jest już za mną. Źle zrobiłem, że zacząłem sezon w marcu. Powinienem zacząć w czerwcu, w lipcu. Takie jeżdżenie na siłę źle wpłynęło na wszystko. Potem jeszcze zakupiłem nowy sprzęt, który nie jechał.
Teraz kiedy przygotowania przebiegają zgodnie z planem, kiedy nie ma żadnej kontuzji będzie lepiej?
- Tak, już powinno być wszystko dobrze. Sprzętowo, fizycznie i psychicznie. Także będzie dobrze.