Play-off: Tylko KS Toruń nie ma lidera. Kto zawodzi najbardziej?

[tag=857]KS Toruń[/tag] może mieć spory problem w fazie play-off. To jedyna drużyna, w której nie ma wyraźnego lidera. Takiego kłopotu nie mają w Lesznie, we Wrocławiu i w Tarnowie.

- Problem naszego zespołu jest od pewnego czasu taki sam. Brakuje w nim lidera lub liderów. Jedziemy w kratkę. Dochodzi do decydujących wyścigów, a nam brakuje armat - mówił po meczu w Grudziądzu Jacek Gajewski.
[ad=rectangle]
Słowa menedżera torunian najlepiej potwierdzają statystyki. W pierwszej dziesiątce najskuteczniejszych zawodników PGE Ekstraligi nie ma żadnego żużlowca z Torunia. Takiego problemu nie mają inne drużyny, które wywalczyły awans do play-off. Fogo Unia Leszno i Betard Sparta Wrocław mają po dwóch takich żużlowców, a tarnowianie jednego. - Rezerwy są, ale musi znaleźć się lider. On musi się wykreować. Wiadomo, jak ta drużyna była budowana i jakie oczekiwania były w stosunku do poszczególnych zawodników - stwierdził Gajewski.

Torunianie z pewnością więcej spodziewali się po dwójce Łaguta - Holder. Rosjanin zajął w Toruniu miejsce swojego rodaka Emila Sajfutdinowa i akurat od tego żużlowca ma jak na razie nieco lepszą średnią biegopunktową. - Emil w wydaniu ligowym ma słabszy rok, ale i tak należy poczekać na końcową ocenę. Ważna będzie ostatnia faza rozgrywek. W Toruniu pojechał już przecież bardzo dobrze. Zestawianie ze sobą zawodników nie ma zresztą sensu. Nie można mówić, że Łaguta jest nad kreską, bo spisuje się lepiej od Sajfutdinowa. Jego wyniki należy odnosić raczej do tego, jak powinien jechać lider. W tym miejscu warto się zastanowić, czy powinien być w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników ligi na 14 pozycji. Łagutę należy porównywać z liderami innych ekip - wyjaśnił Jacek Gajewski.

Poniżej oczekiwań jedzie także Chris Holder. W klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników PGE Ekstraligi jest dopiero 21., a więc niżej od "Griszy". A warto przypomnieć, że przed startem ligi torunianie długo rozważali inne kandydatury - Petera Kildemanda i Grega Hancocka. Obaj prezentują się znacznie lepiej od Australijczyka. Poza tym, do grodu Kopernika nie trafił Darcy Ward, co także było mocno związane z osobą Holdera. Menedżer torunian na dyspozycję byłego mistrza świata spogląda jednak z szerszej perspektywy.

- Holder ma bardzo duże rezerwy, zwłaszcza jeśli porównany jego jazdę z 2012 rokiem, ale ja i tak widzę progres. Najgorszą rzeczą dla niego byłaby kolejna kontuzja. Mam nadzieję, że nic takiego się nie wydarzy. On w przyszłym roku może wrócić do dyspozycji ze swoich najlepszych lat. Nie chcę w ogóle mówić, kto jest zagrożony, a kto nie. Jakieś ruchy kadrowe pewnie w Toruniu będą, bo to normalna i naturalna rzecz. W pewnych sytuacjach trzeba coś ruszyć. Nie stawiałbym zresztą pytania, czy pozycja Holdera jest zagrożona. Warto to odwrócić i zastanowić się, czy on będzie chciał zostać w Toruniu. Kluby będą musiały się też zmierzyć po tym sezonie z kwestiami finansowymi. Zobaczymy, jakie warunki będą proponowane zawodnikom. Wartość sportowa to jedno, ale finanse też są bardzo istotne w tym biznesie. A z klubów docierają różne informacje. Zadyszkę mają nawet ci, którzy jeszcze niedawno żadnych kłopotów nie mieli - dodał na zakończenie Jacek Gajewski.

Źródło artykułu: