Witold Skrzydlewski chciał zaproponować Mirosławowi Wodniczakowi wyścig hipopotamów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Witold Skrzydlewski wpadł na dość niecodzienny pomysł związany z niedzielnym spotkaniem ligowym. Prezes łódzkiego Orła chciał zaproponować Mirosławowi Wodniczakowi wyścig hipopotamów.

Ostatecznie jednak inicjatywa ta nie dojdzie do skutku, bowiem włodarz MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovii wyjechał za granicę. - Wiem doskonale ile ważę i ile mam kilogramów nadwagi. Wyglądam zatem jak typowy hipopotam, prezes Ostrovii jest mniej więcej zbudowany podobnie jak ja i taki wyścig na motorach przed meczem to by było coś. Teraz pozostaje namówić do takiego biegu trenerów obu drużyn. Lech Kędziora i Marek Cieślak są zbliżeni wagowo i kiedyś się ścigali. To by dopiero były emocje! - przyznał na łamach orzel.lodz.pl Witold Skrzydlewski. [ad=rectangle] Przed łódzką drużyną bardzo trudne zadanie. Nie da się ukryć, że faworytem niedzielnego spotkania są ostrowianie. Prezes Orła zdaje sobie z tego sprawę. - Wiemy, że szanse mamy w niedzielę małe, ale jedziemy po zwycięstwo. Podobnie będzie w ostatnim meczu w Krakowie. Chcemy powalczyć i pokazać się kibicom z jak najlepszej strony. Po raz kolejny szansę dostanie Rohan Tungate. Tak jak nam mówił Rory Schlein, to typowy "walczak" i takich zawodników fajnie się ogląda. W niedzielę pojadę na lotnisko po Hansa Andersena i po drodze będzie okazja porozmawiać o przyszłym sezonie. Szanse, że Duńczyk zostanie w Łodzi oceniam na 10 procent, ale spróbować trzeba - dodał Skrzydlewski. Źródło: orzel.lodz.pl

Źródło artykułu: