Dobra passa Stali przerwana: Chomski: Zrobić wszystko, żeby odbudować wiarę

Wysoką porażką MONEYmakesMONEY.pl Stali Gorzów zakończył się mecz w Toruniu. Mistrzowie Polski chcąc jeszcze myśleć o awansie do fazy play-off, będą musieli poszukać punktów w Lesznie.

Żółto-niebiescy na MotoArenie przegrali 33:56, co niewątpliwie skomplikowało ich starania o wejście do czwórki. Trzeba jednak pamiętać, że myśli gorzowian o play-off powróciły po bardzo dobrej serii na własnym torze, kiedy to wygrywali z drużynami z Rzeszowa, Tarnowa i Grudziądza.
[ad=rectangle]
Do Torunia MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów jechała z dobrym nastawieniem. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna, choć po opadach deszczu wydawało się, że goście mogą przejąć inicjatywę. Dlaczego tak się nie stało? - Wnioski po Toruniu były takie, które mogłyby się przydać nam, jeżeli byśmy z nimi rywalizowali w kolejnej fazie. Dotyczą one tylko i wyłącznie toru oraz sytuacji, która nas spotkała, czyli deszczu. Jesteśmy w trakcie analizy, gdyż nie wszyscy są na miejscu. Wiadomo, że żużel to dyscyplina, w której zawodnicy się szybko rozjechali i była już liga angielska czy szwedzka. Z tym wyciąganiem wniosków to nie jest tak, że wszystko już wiemy. Gdyby tak było, to byśmy tak nie przegrali. To, co robiliśmy na bieżąco, szło w dobrą stronę, ale zmiany były za mało radykalne. Z siedmiu ostatnich biegów pięć wygraliśmy indywidualnie. Było jednak tylko jedno zwycięstwo drużynowe 4:2. Zabrakło wsparcia zawodników doparowych. Rotacja co mecz nie ma moim zdaniem sensu, ale żużlowcy wiedzą, że to nie jest zabawa i opinia publiczna nam kibicuje. Sami zresztą wlaliśmy w siebie otuchę po fajnych meczach u siebie. W Toruniu było już jednak niedaleko od kompromitacji. Wynik był wysoki, ale wydaje mi się, że widowisko nie najgorsze. Co z tego, jak rezultat jest druzgocący? Sami nakręcaliśmy jednak tę spiralę, która pękła. W następnym meczu trzeba zrobić wszystko, żeby odbudować tę wiarę - stwierdził w rozmowie z naszym portalem Stanisław Chomski.

Lepszego rezultatu oczekiwano z pewnością od Bartosza Zmarzlika. Młodemu zawodnikowi przytrafiła się jednak wpadka po samych znakomitych występach w tym sezonie. - Czy ktoś go zgani za ten mecz w Toruniu? Niech każdy sobie odpowie na to pytanie. Chęci to za mało. Wybitnie nie trafiliśmy sprzętowo, zwłaszcza po opadach. Nie ma takiej krótkiej odpowiedzi na pytanie "co jest?". Poziom zawodnika ocenia się nie tylko przez cechy wolicjonalne, ambicję, odwagę, motywację, ale też umiejętność spasowania tego sprzętu. To nam ewidentnie nie wyszło - zwrócił uwagę trener mistrzów Polski.

Z jednej strony nie pojechali dotychczasowi liderzy, a z drugiej z całkiem dobrze pokazał się choćby Krzysztof Kasprzak, który nadal nie może wrócić do formy z poprzedniego sezonu. - To jest jakiś pozytyw. A gdzie indziej znowu negatyw. Gdyby Bartek pojechał tak, jak nas przyzwyczaił, na granicy 15 punktów, to wynik byłby powyżej 40 punktów. Byśmy pewnie gdybali, że znowu fajnie pojechaliśmy, ale czegoś zabrakło. Ten chłopak też nie trafił, zdarzyła się wpadka. Widać, że Krzysiu Kasprzak ma jakieś przebłyski, zwłaszcza na wyjeździe - przyznał szkoleniowiec.

Kolejny pojedynek ekipa z Gorzowa odjedzie w Lesznie. Dojdzie więc do starcia wicemistrza z mistrzem kraju. Zdaniem Stanisława Chomskiego tor w Lesznie będzie mniej zagadkowy niż ten w Toruniu. - Przeciwnik jest trudniejszy jak torunianie, a tor mniej zaskakujący. Jest szeroki i łatwy do jazdy, ale do ścigania znowuż bardzo trudny. Jest wiele ścieżek i trzeba być bardzo czujnym albo mieć bardzo szybki sprzęt. Trzeba to wszystko pogodzić, ale statystyki mówiły, że ogólnie dość słabo wypadaliśmy w Toruniu, to z kolei w Lesznie liczby z ostatniego czasu są lepsze. Oby tak było. W coś trzeba wierzyć i nakręcać się pozytywnie - komentował gorzowianin.

Zespół prowadzony przez 58-latka stara się solidnie przygotowywać do najbliższego meczu. W środę na Stadionie im. Edwarda Jancarza trenowali Zmarzlik, Kasprzak i Adrian Cyfer. Na kolejnym treningu w piątek pojawią się również Tomasz Gapiński i Piotr Świderski. Zawodnicy będą zapewne sprawdzali odrestaurowane silniki. - Panuje nastrój skupienia. Silniki poszły do serwisów, bo to już taki czas remontów. Jeden silnik wytrzymuje, drugi wydaje się też, ale po spotkaniu okazuje się, że trzeba było oddać do naprawy. To jest sezon urlopowy dla dostawców i tunerów, gdzie jest trudno wymusić na nich skuteczną współpracę, aby obie strony były zadowolone. W tym tygodniu jakoś to ogarniamy - powiedział trener Stali.

Na tę chwilę to właśnie dwójka wyżej wymienionych polskich żużlowców zaprezentuje się na Stadionie im. Alfreda Smoczyka. Linus Sundstroem nie jest jednak bez szans na jazdę. - Nie mam takiej pewności, na kogo postawić, żeby było dobrze. Stawiam na tych dwóch, którzy są na miejscu i będą trenować. Można powiedzieć, że niektórzy zawodnicy są pod ścianą i muszą się wykazać nie tylko wolą walki, ale i skutecznością - zakończył Stanisław Chomski.

Źródło artykułu: