Zgrzyt w Zielonej Górze. KST jak ostatni Mohikanin
Bez wątpienia jak na razie wydarzeniem tego tygodnia jest sprawa Darcy'ego Warda, który zdecydował się na starty w SPAR Falubazie Zielona Góra. Z całą pewnością to wzmocnienie tego zespołu, ale ten transfer niestety nie przynosi splendoru dyscyplinie. To raczej potwierdza tendencję, która ma miejsce w polskim żużlu i w całym sporcie - wartości tracą sens. Najważniejszy jest pieniądz, który determinuje wszystko. Listy intencyjne, danie sobie słowa czy pomaganie w karierze we wcześniejszych etapach - to już do niczego nie zobowiązuje. Niestety. Ten system wartości jest bardzo przykry i mam wrażenie, że najtrudniej pogodzić się z nim kibicom naszej dyscypliny. Oni jednak wkładają w to wszystko duże emocje, często całe swoje serce. Zawodnicy tego w ogóle nie doceniają. Są firmami, które mają zarabiać pieniądze. Cała otoczka interesuje ich coraz mniej. To nie wróży najlepiej.
[ad=rectangle]
Kilka lat temu cała żużlowa Polska była przeciwko Toruniowi, kiedy ten uciekał z finału Ekstraligi w Zielonej Górze. Mam wrażenie, że teraz działania tego klubu w sprawie Warda sprawiły, że zyskał on poparcie nie tylko swoich fanów, ale także wielu sympatyków dyscypliny z całej Polski. Ja sam również w popełni popieram to, co obecnie robi zarząd klubu i jego menedżer. To jest właściwy kierunek, który może zapewnić żużlowi lepszą przyszłość. Klub toruński jawi się w tej chwili jako taki ostatni Mohikanin, choć to może za duże słowo. Na pewno są jednak jednymi z nielicznych, którzy potrafią postępować w racjonalny sposób i trzymają się zasady fair. Widać, że starają się realizować to, co zostało obiecane.
Kulisy całej sprawy nie są mi znane, ale wygląda to wszystko dziwnie. Darcy Ward podpisał przecież list intencyjny i doskonale wiedział, jaka jest sytuacja w drużynie. Musiał zdawać sobie sprawę, że są trzy miejsca dla obcokrajowców, on jest czwarty i ktoś będzie musiał usiąść na ławce rezerwowych. Nie wiem, jak wyglądały rozmowy z klubem, czy on poruszał ten temat od razu, czy zrobił to dopiero na końcowym etapie, kiedy otrzymał więcej ofert. Jego zachowanie wydaje mi się jednak niezrozumiałe.
Ward i Holder podkreślają teraz swoją przyjaźń. Ten drugi dziękuje temu pierwszemu. To cenne, ale uważam, że taka zażyłość nie powinna się objawiać w taki sposób. Postawa tej dwójki jest dla mnie nieprofesjonalna. Oni mogą się lubić, ale na żużlu są w pracy, a tam na takie gesty nie ma miejsca. A może i jest, ale nie można tego robić w taki sposób. Ward miał prawo być lojalny, ale należało o tym wcześniej poinformować działaczy. Śmiało mógł wyjaśnić klubowi już dawno, że nie zamierza pozbawiać startów swojego serdecznego przyjaciela. Oni pchali ten wózek razem aż do końca i stanowisko zmieniło się dopiero na ostatniej prostej, co zaowocowało zerwaniem rozmów. To było mało poważne.
Nie wiem też, jak to, co się stało wpłynie na przyszłość Chrisa Holdera w Toruniu. Pewne jest dla mnie to, że on teraz pojedzie pod dodatkową presją, która będzie ogromna. Kibice będą oczekiwać od niego, by udowodnił, że jest wart miejsca w tej drużynie. Moim zdaniem to nieuniknione. A toruńscy działacze zimą z pewnością będą mieli o czym myśleć.
Ten transfer budzi wiele emocji w Zielonej Górze. Nastąpił zgrzyt, kontrowersji jest wiele. Czy kibice Falubazu pokochają Warda? Nie mam pojęcia, ale to wszystko nie wydaje mi się łatwe. Dla nich to jest trudna sytuacja, bo oni bardzo mocno szanują swoje barwy klubowe. To dobro najwyższe. Magia Falubazu teraz może nieco przyblakła, ale nie mam wątpliwości, że kibice nadal stoją murem za swoim klubem. Nie będzie im łatwo przyjąć Warda.
Falubaz jedzie teraz ze Spartą i presja będzie jeszcze większa. Skoro mają kogoś takiego jak Ward, to nie mają innego wyjścia jak wygrać. Jestem bardzo ciekaw, jak reszta drużyny zareaguje na to, co się wydarzyło. Zapowiadają nam się bardzo interesujące zawody.
Marian Maślanka
Praktycznie co do joty mam zdanie jako on.