W poprzednich latach środki z miasta stanowiły około połowy budżetu Kolejarza. Nowe władze Opola postanowiły nie dotować klubu żużlowego. - Nie mnie zrobiono na złość. Na złość zrobiono kibicom. Kolejarz ma 55-letnią tradycję, wiele sukcesów i wpisał się na stałe w sportową mapę miasta. Owszem ostatnie lata nie były dobre, ale jedną decyzją nie można przekreślić całego klubu i jego sympatyków - powiedział Jerzy Drozd w rozmowie z Nową Trybuną Opolską.
[ad=rectangle]
Prezes Kolejarza zapowiada, że klub przestanie istnieć. Nie wiadomo, czy w najbliższym sezonie kibice będą mogli pasjonować się żużlową rywalizacją. - Zwołuję zebranie członków klubu i zamykamy go. Nie widzę innej możliwości. Jeśli o to chodziło władzom miasta, to gratuluję. "Olano" mieszkańców Opola, którzy interesują się żużlem i nim żyją. Nie ja jestem prezydentem, nie ja podejmuję decyzję. Jeśli postanowiono pozbyć się w taki sposób klubu z miasta, to nie jestem w stanie nic zrobić. Boli mnie bardzo ta cała sytuacja, bo oddałem Kolejarzowi serce, czas i własne pieniądze. Nie czuję się moralnie odpowiedzialny za całą sytuację. Przez kilka lat dokładałem ze swojej kieszeni, namawiałem do pomocy prezesów zaprzyjaźnionych firm, żeby żużel istniał, żeby klub trwał. Pomimo gorszych wyników ten żużel trwał - stwierdził Drozd.
Źródło: Nowa Trybuna Opolska/nto.pl