Memoriał Eugeniusza Nazimka w Rzeszowie został zaplanowany na 3 października. Jak twierdzą łodzianie, w tym turnieju początkowo miał wystartować ich żużlowiec Jakub Jamróg. Ostatecznie jednak do tego nie dojdzie. Jak tłumaczy prezes Witold Skrzydlewski, zgody na to nie wyraża trener PGE Marmy Rzeszów Janusz Ślączka. - Stwierdzam, że powinienem wysłać panu Ślączce karton pampersów i tak zrobię. Wychodzi na to, że on się nas po prostu boi. Gdyby było inaczej, to przecież pozwoliłby naszemu chłopakowi na start w tej imprezie. Naprawdę posyłam mu te pampersy, bo nie chciałbym, żeby przypadkiem pobrudził sobie spodnie - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes Orła.
[ad=rectangle]
Łodzianie wygrali pierwsze spotkanie 48:42 i na ten moment to oni są bliżej ENEA Ekstraligi. Prezes Witold Skrzydlewski zdaje sobie jednak sprawę, że jego zespół czeka w Rzeszowie bardzo trudne zadanie. Zapowiada jednak, że drużyna da z siebie wszystko. - Myślę, że decyzja pana Ślączki może wywołać małą złość u naszych zawodników. Może to odnieść odwrotny skutek niż był planowany przez trenera rzeszowian - wyjaśnił Skrzydlewski.
Szef łódzkiego klubu uważa również, że jego zawodnicy mogą być w trakcie rewanżu bardziej zmotywowani. - Moim zdaniem zawodnicy PGE Marmy muszą zdać sobie sprawę, że większość z nich nie będzie w składzie drużyny, która wywalczy awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. To może też mieć znaczenie. Jeden czy drugi żużlowiec może pomyśleć, że mógłby mieć jeszcze dwa mecze, a w przypadku wygranej jest tak naprawdę po sezonie - zakończył Skrzydlewski.
- najlepsza drużyna PLŻ, która na swoim torze tłucze resztę jak chce i kiedy chce (średnia 58 pkt na mecz)
- dziś już wiadomo że w roku 2015no, udało mi się zebrać sens tych około 300 wypowiedzi :D:D:D Czytaj całość