W tym artykule dowiesz się o:
Pierwsza faza meczu finałowego w Łodzi była niezwykle wyrównana. Po wygranym przez przyjezdnych wyścigu 6., miejscowy stracili przewodnictwo w meczu (17:19). Zdołali je jednak odzyskać za sprawą podwójnego triumfu w gonitwie 11. (34:32). Zwycięstwo w meczu przypieczętowali w przedostatniej odsłonie dnia, dzięki wygranej pary Korneliussen - Puszakowski (45:39). Jak ocenił to spotkanie jeden z liderów PGE Marmy Rzeszów?
- To był bardzo ciężki mecz. Myślę, że pojechaliśmy w porządku. Jestem w miarę zadowolony ze swojego rezultatu. Tylko ten tor był niebezpieczny - trzeba było jechać na nim ostrożnie. Cieszę się, że wyjeżdżam stąd żywy! - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Kenni Larsen. [ad=rectangle] Tuż po starcie wyścigu 15. Duńczyka w kleszcze wzięli reprezentanci Orła i został on daleko z tyłu. Na trzecim okrążeniu zrezygnował z kontynuowania jazdy w biegu. - Nic takiego się nie wydarzyło. Po prostu nie wyszło i przyjechałem bez punktów - podsumował.
Żużlowców obu drużyn czeka rewanżowe finałowe spotkanie Nice PLŻ w Rzeszowie. Czy Żurawie odrobią 6-punktową stratę do łodzian i awansują do ENEA Ekstraligi? - Wierzę, że odrobimy tę stratę, ponieważ wszyscy zawodnicy z naszej drużyny radzą sobie świetnie na torze w Rzeszowie. Ciężko będzie dobrze zapunktować na rzeszowskim torze tym, którzy są mniej odważni - zakończył Larsen.