SPAR Falubaz niegotowy na play offy? Protasiewicz: Musimy wziąć się w garść

Piotr Protasiewicz był mocno zniesmaczony postawą swojej ekipy w zremisowanym 45:45 starciu z występującą w okrojonym składzie Grupą Azoty Unią Tarnów.

Gospodarze wystąpili bez trzech jeźdźców z podstawowego składu. Różnego rodzaju kontuzje leczą: Greg Hancock, Martin Vaculik i Krzysztof Buczkowski. Mimo to z pięcioma juniorami w meczowej siódemce stawili aktualnemu DMP nadspodziewanie silny opór. - Myślę, że powinniśmy wygrać kiedy nie jedzie aż tylu wiodących zawodników, czyli praktycznie połowy drużyny brakuje. I nawet pomimo to, że występowaliśmy na wyjeździe tych punktów wypadałoby zrobić więcej. Trudno. Stało się tak, a nie inaczej. Nie ma co skomleć tylko brać się do roboty. Zobaczymy jak uda nam się przepracować ten okres do następnego spotkania - oznajmił samokrytycznie najbardziej doświadczony zawodnik Myszek Miki.
[ad=rectangle]
- Wyszła pełna moc tarnowskiej drużyny. Jeśli my się męczymy do ostatniego wyścigu, to dalej jest wiele niedociągnięć. Owszem, mamy swoje problemy, ale powtórzę jeszcze raz, musimy szybko wziąć się w garść, bo przed nami najważniejszy mecz sezonu - dodawał.

Sam "PePe" robił co mógł, aby jego zespół wyjechał z korzystniejszym rezultatem. Perfekcyjnie dla niego ułożył się środek zawodów. Pechowo było na początku i końcu kiedy zanotował przy swoim nazwisku najpierw defekt, a później wykluczenie. - Awaria w pierwszym biegu, straciłem pewne punkty. Następnie trzy gonitwy zwycięskie jak nie indywidualnie, to dwójka z bonusem. Co prawda nie jechałem ani z Hancockiem, ani z Vaculikiem i Buczkowskim, ale nie czułem, abym miał jakieś braki prędkościowe w motocyklach. Ostatni wyścig, wpadło wykluczenie, ale paniki nie ma. Jeździecko jest coraz lepiej, ale nadal mam duże kłopoty zdrowotne. Robimy, co możemy, potrzebuję teraz dłuższej przerwy, ale wiadomo, że jest to niemożliwe. Jakiego rodzaju to kłopoty? Niech to pozostanie moją tajemnicą. - zakomunikował nieco enigmatycznie.

Piotr Protasiewicz w Tarnowie z bonusem zdobył 9 punktów
Piotr Protasiewicz w Tarnowie z bonusem zdobył 9 punktów

Największą kontrowersją sobotniej rywalizacji w Jaskółczym Gnieździe była właśnie sytuacja z ostatniej odsłony dnia. W niej starli się Protasiewicz z Januszem Kołodziejem. Zielonogórzanin ostro wszedł pod jeźdźca Jaskółek, który wytrącony z równowagi stracił dwie pozycje. Sędzia Marek Wojaczek już po biegu wykluczył Protasiewicza przyznając oczko "Koldiemu" dzięki czemu Jaskółki zamiast przegrać mecz dwoma punktami uratowały remis. - Nie zmieniłem toru jazdy. Rozmawiałem też na ten temat z Krzysiem Cegielskim, który jest menadżerem Janusza. Kołodziej trochę mi się "wykontrował", a ja nie mogłem nagle zamknąć gazu, bo byłby konkretny "dzwon". Stało się jak się stało i nie ma co się nad tą sytuacją rozwodzić - starał się tłumaczyć 39-latek.