Piotr Protasiewicz: Na razie jeżdżę jeszcze bardzo asekuracyjnie

Jednym z większych rozczarowań piątkowego turnieju IMME w Tarnowie była postawa Piotra Protasiewicza (15 miejsce). Zawodnik Spar Falubazu Zielona Góra odczuwa jednak skutki niedawnych upadków.

- Po prostu jeszcze nie mogę za bardzo dojść do siebie po tych trzech "dzwonach" w Toruniu. Na razie jadę bardzo asekuracyjnie, potrzebuję czasu, aby wszystko sobie poukładać. Mam nadzieję, że do najważniejszego rozdania, czyli fazy play off wszystko będzie w porządku - mówił na gorąco.
[ad=rectangle]
Najwięcej kłopotów przysparzał zawodnikom pierwszy łuk, na którym rozgrywała się większość niebezpiecznych sytuacji. To z powodu wyrw na nim powstających arbiter zawodów zarządzał częste równanie nawierzchni z naciskiem na feralne miejsce. Być może wpływ na taki stan rzeczy miały solidne opady deszczu, które nawiedziły Tarnów w czwartkowy poranek i wczesne popołudnie - Trudno powiedzieć, czy tor był nierówny akurat po tych opadach. Na pewno był równy dla wszystkich. Nie ulega wątpliwości, że pojechałem słabo, a tor był wymagający. Dopiero lekko się wykurowałem i też nie chciałem być szamotany w jakąś niebezpieczną akcję, bo widzieliśmy, że tych upadków było sporo - dodawał PePe.

Piotr Protasiewicz chce dojść do siebie na fazę play off
Piotr Protasiewicz chce dojść do siebie na fazę play off

Czy to oznacza, że doświadczony reprezentant Polski potraktował ten turniej nieco bardziej ulgowo? - Nie mogę powiedzieć, że to był jakiś trening, chciałem powalczyć, ale nie byłem jednak w stanie dać z siebie więcej i wierzę, że za dwa tygodnie kiedy przyjedziemy tutaj zakończyć rundę zasadniczą ten owal będzie w lepszej kondycji - uciął.

Zawodnik ekipy spod znaku "Myszki Miki" nawiązał do meczu, który zostanie rozegrany szóstego września i może mieć kolosalne znaczenie dla układu pierwszej czwórki. - Każde spotkanie jest tak samo ważne. Tutaj nie ma jazdy na pół gazu. Wszyscy doskonale wiedzą jaka jest nasza sytuacja kadrowa. Faworytami na pewno nie będziemy, ale przyjedziemy powalczyć. Nie jest lekko, ale kto mówił, że musi być? - stwierdził.

Nim 39-latek wróci już ze swoim macierzystym zespołem do Jaskółczego Gniazda, jego i kolegów czeka spotkanie u siebie, w którym za rywala będą mieli mocno rezerwowy skład KantorOnline ViperPrint Włókniarza Częstochowa. Szykuje się solidny trening i pewne zwycięstwo. - Zobaczymy jak to wszystko się będzie toczyć. Na razie mamy spotkanie z Częstochową, potem chwilę przerwy. To nie nasza wina, że rywale wystawiają taki, a nie inny skład. O lekceważeniu nie ma jednak mowy. Damy z siebie wszystko - zapowiedział Protasiewicz.

Źródło artykułu: