Rozbiór Włókniarza może stać się faktem. Ciekawe transfery po sezonie 2014?

Sytuacja finansowa Włókniarza jest bardzo trudna. Już teraz wiele wskazuje na to, że po zakończeniu sezonu wielu czołowych zawodników opuści drużynę Lwów. Podobnie może być w innych ośrodkach.

Zadłużenie Włókniarza na ten moment szacowane jest na około 4 miliony złotych. Działacze z jednej strony myślą, jak wyjść z trudnej sytuacji finansowej. Rozważają podobną drogę, którą przed sezonem 2014 podążył Carbon Start Gniezno. Upadłość układowa może być jednak w realiach częstochowskich trudna do zrealizowania, bo do tego rozwiązania niezbyt pozytywnie podchodzą zawodnicy. Poza tym, w częstochowskim klubie myślą nie tylko o dokończeniu tegorocznego sezonu, ale także o składzie na przyszły rok.
[ad=rectangle]  
Niedawno Dariusz Śleszyński w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zapowiedział, że we Włókniarzu w przyszłym roku nie będzie już tylu głośnych nazwisk. Drużyna ma być budowana wokół Petera Kildemanda, który okazał się jedną z rewelacji tego sezonu w ENEA Ekstralidze. - Ten zawodnik świetnie czuje się w Częstochowie. Ma już w tym mieście wielu sympatyków. Pokazał charakter, jest waleczny, a takich żużlowców kibice w Częstochowie i działacze zawsze cenili. Wiem to po sobie. Tutaj czasami przychodziły niezbyt wielkie nazwiska, które swoją postawą na torze potrafiły zjednać sobie fanów. Z czasem stawiali się gwiazdami i odpływali do innych klubów. Budowanie składu wokół Kildemanda to jest jednak bardzo właściwy kierunek - uważa były prezes częstochowskiego klubu Marian Maślanka.

Utrzymanie Kildemanda we Włókniarzu nie będzie jednak łatwe. Ten żużlowiec z pewnością otrzyma propozycje z wielu klubów ekstraligowych. Jeszcze trudniejsza wydaje się kwestia innych zawodników. W nie najlepszych relacjach z klubem pozostaje Grzegorz Walasek. W trakcie rozgrywek nie brakowało także spięć na linii klub - Grigorij Łaguta. Nowego pracodawcy mogą szukać sobie również Rune Holta i Michael Jepsen Jensen. - Problemy w tym klubie są bardzo duże i na ten moment powinno mówić się przede wszystkim o tej kwestii. Ja mam tylko nadzieję, że Włókniarz będzie budować skład na Ekstraligę, a nie na inną klasę rozgrywkową - zauważa Krzysztof Cegielski. - Rozmowy z zawodnikami rozpoczną się we wrześniu. Wtedy dowiemy się o tym, jaka będzie nasza sytuacja na zakończenie rundy zasadniczej Ekstraligi - przekonuje Dariusz Śleszyński.

"Rozbiór" Włókniarza z głośnych nazwisk po sezonie 2014 wydaje się bardzo możliwy, choć w Częstochowie uważają, że taki scenariusz wcale nie jest pewny. - Nie uważam, by słowo "wyprzedaż" było właściwe. Nie jest powiedziane, że Grisza, Holta, Walasek i Jepsen na pewno opuszczą nasz klub. Być może się dogadamy i podpiszemy umowy na kolejny sezon. Mamy w tym roku duże problemy finansowe, ale liczymy na to, że regularna spłata zaległości umożliwi nam normalne funkcjonowanie w przyszłym sezonie - wyjaśnia Śleszyński.

Warto jednak zauważyć, że problemy finansowe nie tylko Włókniarza, ale także innych klubów, mogą spowodować, że w nadchodzącym okresie transferowym dojdzie do wielu ciekawych transferów. Wiele ośrodków ze względu na oszczędności może być zmuszczonych do rezygnacji z jednego lub większej liczby czołowych zawodników. - Od wielu lat mówimy o zdrowym rozsądku i ciężko go odnaleźć. Mam jednak nadzieję, że coraz większa liczba osób dochodzi do wniosku, że nie ma sensu chwilowo "podniecać" się składem, który udaje się zmontować. Taka radość mija bardzo szybko i przeradza się w poważny problem, kiedy trzeba zejść na ziemię. Cały kłopot polega też na tym, że osoby, które dochodzą w końcu do takich wniosków, odchodzą od żużla po jakimś czasie. Najpierw wchodzą w środowisku z dużym animuszem, zaczynają zarządać, podpisują kontrakty bez pokrycia i za chwilę ich już nie ma. Po nich pojawiają się kolejni, także z dużym optymizmem. Zabierają się za wiele spraw i też muszą zejść na ziemię. Przewija nam się bardzo wiele osób, ale czasami nadal brakuje zdrowego rozsądku i wyciągnięcia wniosków z błędów poprzedników - podkreśla Krzysztof Cegielski.

Coraz więcej wskazuje na to, że za rok w ENEA Ekstralidze jeszcze mocniej będzie widoczny podział na drużyny, które stosunkowo dobrze radzą sobie z kwestiami finansowymi i ośrodki, które mają duży problem, by związać koniec z końcem. - Uważam, że w przyszłym sezonie nie tylko we Włókniarzu będzie mniej głośnych nazwisk. Budżety kilku klubów ekstraligowych powinny przyjąć realny kształt po doświadczeniach z tego roku czy z poprzednich lat. W mojej ocenie może dojść do ostudzenia emocji i wierzę, że wygra zdrowy rozsądek. Tak jak wcześniej powiedziałem, przewiduję, że trzy kluby będą bardzo mocne, a reszta nieco słabsza. To nie musi jednak ograniczyć emocji. Kiedy czołowe ekipy pojadą na wyjazd do tych z mniejszą liczbą gwiazd, to i tak można spodziewać się wielkiego widowiska. Regulamin się pewnie nie zmieni i w związku z tym Ekstraliga za rok będzie wyglądać nieco inaczej, jeśli chodzi o potencjał poszczególnych ekip. Może być jednak zdrowiej w kwestiach finansowych i uważam, że to jest kluczowe. Co ciekawe, możemy mieć przy tym bardzo ciekawy okres transferowy. Rynek będzie otwarty, ale na dużą liczbę gwiazd będzie stać tylko nielicznych. Reszta będzie szukać sobie pracy w pozostałych klubach. Oni mogą wychodzić z założenia, że lepiej dostać mniej, ale dostać. Nadchodzi czas rozwagi ze strony klubów i zawodników. Pierwszy etap może mieć miejsce lada moment - przekonuje nasz ekspert Marian Maślanka.

Źródło artykułu: