Trudno jest nam wejść na wysoki poziom - rozmowa z Adrianem Gheorghe, żużlowcem z Rumunii

Żużel kojarzony jest z zaledwie kilkoma państwami. Czarny sport uprawia się również w Rumunii. Jak przyznał Adrian Gheorghe - miejscowy zawodnik, rumuńscy zawodnicy mają wiele problemów.

W tym artykule dowiesz się o:

Michał Gałęzewski: Gdy spojrzy się na listy startowe turniejów w Rumunii, większość zawodników stanowią doświadczeni jeźdźcy. Jak wygląda poziom żużla w twoim kraju?

Adrian Gheorghe: Gdy miałbym porównać poziom żużla w Rumunii z takimi państwami, jak Polska, Szwecja, czy Dania... Muszę przyznać, że nie możemy być zbytnio dumni z tego, co prezentujemy na torach żużlowych. Trudno jest nam wejść na wysoki poziom, gdyż nie jest nas zbyt wielu i nie mamy szans na liczne starty tak, jak inni doświadczeni zawodnicy. Z pewnością nie pomaga nam też sytuacja finansowa.
[ad=rectangle]
Na ilu torach jeździcie w Rumunii?

- W naszym kraju w tym momencie są zaledwie dwa tory - w Sibiu i w Braili. Niestety nie ma możliwości startów na jakichkolwiek innych obiektach. Infrastruktura obecnych stadionów nie powala na kolana. Tylko kilka osób stara się o nią dbać i niestety nie wychodzi nam to na dobre.

W przeszłości poziom żużla w twoim kraju był wyższy?

- Dużo słyszałem od różnych osób o żużlu w Rumunii. Wcześniej był on na dużo wyższym poziomie i było wielu zawodników, którzy potrafili rywalizować z innymi na arenie międzynarodowej. Raczej nie odnosiliśmy wielkich sukcesów, ale rumuńscy zawodnicy byli dla innych wymagającymi rywalami.

Ilu kibiców chodzi na mecze w Rumunii?

- Około 400-500 kibiców przychodzi na mecze w Braili. W Sibiu jest ich zaledwie około 200. Stadion w Bralii jest bardzo duży i w mojej ocenie frekwencja na nim sukcesywnie rośnie.

Są jakieś plany na budowę nowych torów w twoim kraju?

- Niestety nie słyszałem o tym, by były takie plany.

W zawodach w Rumunii startują też Bułgarzy. Jak ocenisz współpracę z tymi zawodnikami?

- Bułgarski żużel jest na podobnym poziomie do naszego. Bułgarzy mają tylko kilku zawodników, którzy regularnie uczestniczą w zawodach w Rumunii. Wspólnie staramy się doprowadzić do tego, by żużel w naszych krajach przetrwał.

Żużel w takich krajach jak Rumunia, Bułgaria, Węgry, Słowenia, czy Chorwacja ma podobne problemy. Uważasz że stworzenie bałkańskiej ligi mogłoby mieć wpływ na wasz rozwój?

- To byłby wspaniały pomysł, ale nie słyszałem o tym, by były plany na stworzenie czegoś na wzór bałkańskiej ligi. Największym plusem byłby z pewnością wpływ na nasze postępy. Liga oznaczałaby dodatkowe turnieje, więcej kibiców i więcej osób mogących wpłynąć na przejście żużla w naszym regionie na kolejny poziom.

Macie jakichś młodych zawodników, którzy mogliby w przyszłości pomóc w rozwoju żużla?

- Tak, jest u nas kilku młodych zawodników, jednak mają niestety te same problemy, co starsi zawodnicy. Nie jest możliwe wspięcie się na wyższy poziom, gdy nie ma wielu okazji do startów. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku.

Wierzysz w to, że uda się mimo waszych problemów wznieść żużel w Rumunii na wyższy poziom?

- Nie jestem przekonany, czy jest to w ogóle możliwe. Żużel w Rumunii będzie miał spory problem, aby wrócić do poziomu sprzed lat. Musielibyśmy otrzymać jakąś pomoc z zewnątrz i więcej sponsorów musiałoby się zainteresować tą dyscypliną.

Macie obecnie jakichś sponsorów?

- Nie jest ich zbyt wielu. Jak już wcześniej wspomniałem, tylko kilka osób troszczy się o rozwój żużla. Miałem tu na myśli właśnie sponsorów. Rumuńska federacja też nie pomaga żużlowi w takim stopniu, w jakim powinna.

Niedawno pojechałeś w eliminacjach do mistrzostw Europy, gdzie zająłeś ostatnie miejsce...

- To prawda i nie mam najlepszych wspomnień z tych zawodów. Nie wiem czy był to brak szczęścia, ale po prostu nic mi nie wychodziło. Moje motocykle nie działały tak, jak powinny i wszystko mi się psuło. Trudno mi było próbować jechać w kontakcie z innymi zawodnikami w takich okolicznościach. Oczywiście wiem, że jest duża różnica pomiędzy tym co prezentuję ja i inni żużlowcy, ale uważam, że nic nie jest niemożliwe. Staram się jak najwięcej pracować, by poprawić swój poziom. Mam też motywację, gdyż obecnie mieszkam w Szwecji i tam właśnie zacząłem swoją karierę. Największym problemem są finanse i bez nich nikt nie jest w stanie zostać dobrym zawodnikiem.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: