Leszek Tillinger o frekwencji podczas GP Europy: Z Gollobem byłoby może 2 tys. więcej

W sobotę w Bydgoszczy odbył się drugi tegoroczny turniej cyklu Grand Prix. W zawodach najlepszy okazał się Krzysztof Kasprzak, ale organizatorów zasmuciła niska frekwencja.

W tym artykule dowiesz się o:

Za przeprowadzenie imprezy odpowiadał między innymi Leszek Tillinger, który wskazał kilka powodów małej liczby widzów na trybunach. - Pierwszy to wysokie ceny biletów. Proponowaliśmy BSI, żeby były niższe o 20 procent, a wejściówki na trybunę główną połączone z cateringiem. Nie przystali jednak na to, utrzymując wszystko na poziomie z ubiegłego roku. Po drugie, sprzedaż ruszyła za późno. Mówiliśmy w klubie o tym, że powinna zacząć się już w grudniu, a nie dopiero w marcu. Klub od początku powinien również mieć możliwość dystrybucji wejściówek u siebie. Wielu kibiców jest po prostu przyzwyczajonych do kupowania ich w tradycyjny sposób, po wejściówki przychodzili do nas nawet przedstawiciele zakładów pracy. Wbrew pozorom, nie każdy potrafi albo chce zamawiać wszystko przez internet - stwierdził były prezes Polonii Bydgoszcz w rozmowie z Gazetą Pomorską - pomorska.pl.

Według wielu osób słabszy wpływ na frekwencję miał brak Tomasza Golloba, który przed sezonem zrezygnował ze startów w cyklu Grand Prix. - Część kibiców uznała, że bez niego turniej nie będzie już atrakcyjny. Choć jestem zdania, że z Gollobem w stawce, fanów byłoby może około dwóch tysięcy więcej, więc frekwencja i tak byłaby kiepska. Ponadto, część kibiców mieliśmy przeciwko sobie od początku. Po rewolucjach z tłumikami, próbami wprowadzenia zakazów łączenia startów w mistrzostwach świata i mistrzostwach Europy, pojawiły się głosy nawołujące do bojkotowania BSI, a co za tym idzie turniejów Grand Prix. Padliśmy ofiarą tej wojny. Brakowało też lepszej promocji imprezy, co również pozostawało w gestii Brytyjczyków. Na to wszystko nałożyły się kiepskie prognozy pogody, które skutecznie odstraszyły niezdecydowanych. Jeśli ktoś jeszcze w sobotę wahał się, czy pójść na stadion, po deszczu na pewno zdecydował, że lepiej zostać w domu, przed telewizorem - powiedział Leszek Tillinger.

Źródło: Gazeta Pomorska - pomorska.pl

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: