Krzysztof Kasprzak po zwycięstwie w Bydgoszczy: Mistrzostwo świata? W ogóle o tym nie myślę

Krzysztof Kasprzak po raz pierwszy w karierze wygrał turniej SGP i został liderem cyklu. Polak przyznaje, że jest w gazie, ale w ogóle nie zaprząta sobie głowy myślami o tytule mistrza świata

W tym artykule dowiesz się o:

Krzysztof Kasprzak był już bliski wygrania Grand Prix Nowej Zelandii, gdzie na dystansie w wielkim finale stracił prowadzenie. W Bydgoszczy role się odwróciły i to "KK" na samej kresce wyprzedził rywala, którym tym razem był Darcy Ward. - Kiedy przejechałem linię mety, pomyślałem, czy to był aby na pewno koniec wyścigu, bo zaraz za metą zamknąłem gaz. Spojrzałem jednak na kolegów, którzy także zamknęli gaz. Zdecydowałem się na odważny atak przy krawężniku, ale najważniejsze, że pierwszy wpadłem na metę. Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa -przyznał po zawodach uradowany Polak.

Kasprzak do tej pory stał kilka razy na podium turniejów Grand Prix, ale nigdy na tym oznaczonym numerem jeden. W sobotni wieczór w Bydgoszczy dokonał historycznej dla siebie sprawy. - Na ten sukces pracowałem wiele lat, uczyłem się żużla na różnych torach. Jeździłem m.in. 10 lat w Anglii, przyglądałem się wielu znakomitym żużlowcom. Wystarczy wymienić w tym miejscu Tony Rickardssona, Tomasza Golloba czy mojego tatę, Zenona. To nie jest tak, że pstryknąłem i wygrałem w Bydgoszczy. Tym bardziej, że dokonałem tego na torze w Bydgoszczy, który dotąd był najgorszym dla mnie. Nigdy nie mogłem się tutaj skleić. Gdy pasuje silnik i zawodnik jest w gazie, to wszystko pasuje. Chciałbym, żeby tak zostało do końca - dodaje lider klasyfikacji SGP.

Krzysztof Kasprzak wygrał z 13 punktami serię zasadniczą, ale dużo nie brakowało, aby nie znalazł się w wielkim finale. W półfinale długo jechał trzeci. - W półfinale przegrałem start. Andreas Jonsson znakomicie zna ten tor, bo jeździł tutaj wiele lat. Praktycznie co wiraż wydawało mi się, że go wyprzedzę. Na każdym wyjściu trafiałem jednak w jego koło. Rozpędziłem się pod bandą, a następnie zszedłem do krawężnika i udało mi się go wyprzedzić. Myślałem, że w tym momencie, gdy go wyprzedziłem odda mi na wyjściu z wirażu. Nie zdążył na szczęście, a słyszałem go po swojej lewej stronie. Przyciąłem do krawężnika i wjechałem na metę za Jarkiem - opisywał wrażenia z emocjonującego półfinału "KK".

Polak ma 11 punktów przewagi nad drugim w klasyfikacji Nicki Pedersenem, który zaliczył bardzo słaby występ w Bydgoszczy. W teamie Kasprzaka nie ma absolutnie mowy o hurraoptymiźmie. - Absolutnie nie myślę o tytule mistrza świata. Przede mną 10 rund Grand Prix w tym sezonie. Mam 30 lat, a Tomasz Gollob miał prawie 40 jak zdobył złoty medal. Postaram się zrobić to wcześniej niż on, ale podchodzę do tego spokojnie - podkreśla nasz rozmówca.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: