Postęp od zeszłotygodniowej rywalizacji w Zielonej Górze, gdzie wychowanek tarnowskiego klubu nie zdołał przywieźć punktów, jest więc aż nadto widoczny. I nie powinien tego umniejszać nawet fakt, że w Lany Poniedziałek jechał na doskonale znanym sobie owalu. - Jestem bardzo zadowolony z przywiezienia tych dwóch trójek. Prawda jest jednak taka, że Janusz Kołodziej i Kacper Gomólski jadący za mną robili wszystko, abym miał komfort na prowadzeniu, i żebyśmy dojechali podwójnie do mety. Fajnie, że się udało i za to należą im się ogromne podziękowania - oznajmił szczęśliwy.
Po znakomitym początku 19-latek został w ostatnim starcie trochę sprowadzony na ziemię. Przyjechał do mety ostatni. - Kiepsko wyszedłem spod taśmy, a potem nie ustrzegłem się błędów na trasie. Silnikami czy sprzętem nie ma się co tłumaczyć, bo on naprawdę bardzo dobrze jedzie. Ta "śliwka" to była tylko i wyłącznie moja wina - kajał się.
- Wciąż brakuje tego objeżdżenia. Nie czuję jeszcze motocykla tak jakbym chciał, żeby w pełni kontrolować poczynania na torze. Jak to opanuję, to wtedy będzie dobrze - tłumaczył.
[event_poll=25169]
Koza zgłasza więc mocny akces do podstawowej siódemki teamu prowadzonego przez Marka Cieślaka. Na razie jest w nim ze względu na kontuzję kreowanego na drugiego obok Kacpra Gomólskiego podstawowego młodzieżowca - Mateusza Borowicza. - Muszę być cały czas skoncentrowany. Zobaczymy jak będą mi szły kolejne mecze. Jak będzie wszystko w porządku, to myślę, że zostanę w składzie nawet jak wróci Mateusz, któremu życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Chcę wywalczyć sobie miejsce w zespole nie ze względu na absencję kolegi, ale w sportowej rywalizacji - zakomunikował.
Za dwa tygodnie o takim spacerku jak przeciwko zespołowi Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk mowy już nie będzie. Do miasta generała Bema przybędzie niepokonana - podobnie jak tarnowianie - Stal Gorzów. - No tam to już jest mocna ekipa. Na pewno przygotowania do tej bitwy będą bardzo solidne. No i oby było tak samo jak w spotkaniu z Gdańskiem - zakończył z optymizmem junior biało-niebieskich.
Świetna jazda Ernesta Kozy. "Kołodziej i Gomólski dużo mi pomogli"
Zespół Jaskółek pokonał gdańszczan 63:27. Wśród zwycięzców błysnął Ernest Koza, który w oficjalnym debiucie przed swoją publicznością nieoczekiwanie odniósł dwa triumfy biegowe.