Ekstraligowe niespodzianki
Oryginalna raczej nie będę, jeśli napiszę, że rozstrzygnięcia w pierwszej kolejce Ekstraligi były zaskakujące. Jestem już w tym sporcie dość długo i doskonale wiem, że takie rzeczy dzieją się co roku. Pierwsza kolejka nie jest w stanie w pełni oddać potencjału poszczególnych ekip. To jest przebudzenie po zimie i czasami decyduje przypadek, szczęście czy warunki torowe. Na tym etapie niespodzianki mają miejsce najczęściej.
Najbardziej zaskoczyła oczywiście przegrana torunian w Gdańsku. Gospodarze się spięli, a goście mieli też w tym wszystkim pecha, bo przytrafiła im się kontuzja. Drugą niespodzianką była porażka Falubazu. Tarnowianie mieli wyrównany zespół. Nikt nie zawiódł. Pojechali też ci, którzy mieli gorszy ubiegły sezon. Duże problemy mają częstochowianie. Drużyna z Leszna jechała u siebie. Z tym torem różnie bywa, ale mieli atut i go wykorzystali. Trudno powiedzieć, jak potoczą się losy obu ekip na podstawie tego spotkania.
Gdybym miała postawić, kto zostanie mistrzem Polski, to mimo wszystko wskazałabym na Unibax Toruń. Mają świetnych zawodników i stabilnego sponsora, który jeszcze jest w tym klubie. Te dwa elementy odgrywają bardzo ważą rolę. Oczywiście, trudno powiedzieć, jak się to wszystko potoczy, bo to tylko sport. Torunianie są zresztą zespołem, któremu od paru sezonów brakuje szczęścia. Są mocno doświadczani przez kontuzje. Teraz rozgrywki ruszyły i znowu Unibax przerabia to samo. Dla mnie mają jednak duże szanse na złoto. Mogą jednak decydować wydarzenia losowe.
Karkosik odchodzi. Ekstraliga zniechęca sponsorów.
Źle się dzieje, że tacy sponsorzy jak Roman Karkosik odchodzą z żużla. Nie winiłabym właściciela Unibaksu. Myślę, że należy się zastanowić nad organizacją i spółką Ekstraliga Żużlowa. Nie wiem, czy to wszystko zmierza we właściwym kierunku. Dochodzi do stopniowego zniechęcania ludzi, którzy zajmują się tym sportem. To nie jest dobry znak. Ekstraliga zniechęca sponsorów.
Żyjemy w czasach demokracji. Rozumiem, że dyktatura musi panować w kwestiach sportowych. Brakuje jednak jasnych, czytelnych przepisów, które byłyby do bólu respektowane. Nie powinno dochodzić do tego, że coś ma charakter uznaniowy - dziś jest tak, a jutro inaczej. Wielokrotnie powtarzałam, że nie zbudujemy niczego samymi karami. Kluby stabilne finansowo są karane, bo wiadomo, że zapłacą. Jestem jednak za hegemonią i silną ręką przy ustalaniu reguł sportowych.
Byłam jednak zawsze przeciwna licencjom nadzorowanym i innym tego typu rozwiązaniom. Coś jest albo białe, albo czarne. Oczywiście, są szarości, ale tylko w szczególnych przypadkach. My pozwalamy jednak na to, że jeden klub może, a drugi nie. To musi budzić niepokój.
Dla mnie sytuacja jest bardzo bolesna. Roman Karkosik wyraźnie powiedział, dlaczego odchodzi. Mamy święta, czas pewnej refleksji. Może warto byłoby uderzyć się w pierś i zastanowić nad tym, co on mówi?. To mogłoby doprowadzić do wniosków, że może coś robimy źle i wcale nie jesteśmy najmądrzejsi. Może należy zapytać pana Karkosika o jego decyzję. To nie jest jedyny przykład. Z żużla odchodzi znacznie więcej osób. Nie ma już kilku ludzi, którzy w czarny sport wkładali dużo pieniędzy, serca i wolnego czasu.
Czytam i słyszę, że minął czas prezesów pasjonatów, a przyszła pora na menedżerów. Powiem jednak szczerze, że do profesjonalnego uprawiania sportu potrzebne są finanse. Wcale nie uważam, że kluby, na czele których stały osoby, których obecnie już w nich nie ma, były prowadzone nieprofesjonalnie. Jednym z przykładów jest Zielona Góra. Uważam, że Robert Dowhan dla sportu żużlowego zrobił bardzo wiele - przede wszystkim, jeśli chodzi o jego promocję. Józef Dworakowski wykładał własne pieniądze, podchodził do wszystkiego z pasją. Zatrudniał przy tym menedżerów i profesjonalizm był. Obawiam się sytuacji, kiedy podejdziemy do sportu tylko ze skalpelem. W tym wszystkim musi być dusza. Żużel jest skazany na kibiców, emocje i odarcie go z tego powoduje, że mamy do czynienia z fabryką a nie sportem.
Sporty motorowe, w tym również żużel to dynamika, szybkość i emocje. Trochę odzwierciedla to czasy, w których żyjemy, kiedy wszystko dzieje się szybko. Nie możemy w imię profesjonalizmu pozbawiać sportu pasji. To największy błąd, jaki można popełnić.
Największe dyscypliny mają możnych sponsorów, którzy angażują się właśnie z pasji. Bez nich to wszystko nie ma w dzisiejszych czasach racji bytu. Zwłaszcza dotyczy to sportów motorowych, które wymagają olbrzymich nakładów finansowych.
Marta Półtorak