Grzegorz Zengota po meczu w Gorzowie: Spotkanie pokazało nam pewne słabości

Obecni zawodnicy Fogo Unii Leszno zawsze dobrze wspominali występy na gorzowskim torze. Tak było aż do niedzieli wielkanocnej, kiedy to zostali zupełnie zaskoczeni i rozbici przez Stal Gorzów 57:33.

Cały zespół gości pojechał po prostu słabe zawody. Dwucyfrową zdobycz zanotował tylko Nicki Pedersen, ale nawet on, do spółki z drugim tego dnia liderem, Piotrem Pawlickim, nie ustrzegli się błędów. 5 punktów dla "Byków" przywiózł zaś Grzegorz Zengota. - Zabrakło tych punktów, bo liczyłem na większą zdobycz. Pięciu "oczek" w moim wykonaniu nie można nazwać rewelacyjnym wynikiem - podsumował swój występ zawodnik Fogo Unii Leszno.

Żużlowcy Stali Gorzów jechali bardzo pewnie. Jeśli nie wyszło im ze startu, to starali się urwać punkty na trasie, najczęściej z pozytywnym skutkiem. Przyjezdni mieli więc piekielnie trudne zadanie. - Gospodarze byli bardzo dobrze spasowani od początku zawodów. Wykorzystywali każdy centymetr toru i już na samym początku trudno było z nimi nawiązać równorzędną walkę - przyznał "Zengi".

W rozmowie z naszym portalem trener Roman Jankowski zdradził, że już w czasie zawodów leszczyńscy jeźdźcy sygnalizowali spore problemy sprzętowe, a po meczu spływały kolejne raporty. Zawodnicy zachodzili w głowę, nie wiedząc co się stało.  - Szukaliśmy odpowiednich przełożeń i później jakby było nieco lepiej, ale wciąż brakowało dużo, żeby wygrywać z zawodnikami Stali. Każdy nasz błąd momentalnie wykorzystywali, a już z samych startów szybko uciekali. Brakowało zwycięstw - powiedział zawodnik, który swoją jazdę zapiął klamrą. Zaczął od zera i tak też zakończył, a w międzyczasie uzbierał 5 "oczek".

Na Stadionie im. Edwarda Jancarza w niedzielny wieczór mocno się kurzyło. Podczas sobotniego treningu wydawało się, że tor będzie twardy, ale już w czasie pojedynku nawierzchnia nie była zbytnio nawadniania, lecz walki nie brakowało. Czy goście takimi warunkami zostali zaskoczeni? - Nie. Spodziewaliśmy się, że w Gorzowie tor będzie lekko pod koło. Taki w zasadzie był, ale strasznie trudno było dopasować do niego motocykl. Zwłaszcza ze startu. Po każdym biegu staraliśmy się wyciągać wnioski i robić korekty. Było widać, że każdy nasz błąd czy odsunięcie od krawężnika było wykorzystywane. To się nawarstwiło i stąd taki wynik - tłumaczył Zengota.

Jak już zostało wspomniane, jedynie Nicki Pedersen przywiózł więcej niż 10 punktów. - Sam Nicki to zdecydowanie za mało. Każdy z nas powinien dołożyć po parę punktów i wtedy ten wynik wyglądałby zupełnie inaczej - skwitował wychowanek Falubazu Zielona Góra.

Przy słabej postawie kolegów trudno było jednak myśleć o jeździe parą. Trzykrotny mistrz świata starał się jednak jakoś pomóc zespołowi, ale nie przyniosło to skutku. - Nicki jest typowym liderem i myślę, że każdy z nas jest na tyle doświadczony, że wie, co robić, czego szukać w swoich motocyklach. Trudno sugerować się na sto procent jego ustawieniami, bo każdy z nas potrzebuje czegoś innego - komentował 25-latek.

Teraz w ENEA Ekstralidze nastąpi dwutygodniowa przerwa, po której leszczynianie wybiorą się do Wrocławia. Betard Sparta po porażkach ze Stalą i Unibaksem Toruń wyprzedza już tylko torunian i to jedynie dzięki ich ujemnym punktom. Zagraniczni liderzy Spartan na razie zawodzą, ale być może w końcu nadejdzie czas ich przebudzenia. "Byki" nie mogą się więc spodziewać łatwej przeprawy. - Musimy sporo popracować jeszcze na treningach. Spotkanie w Gorzowie pokazało nam pewne słabości, które musimy wyeliminować przed meczem we Wrocławiu - zakończył Grzegorz Zengota.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

{"id":"","title":""}

Źródło: Enea Ekstraliga/x-news

Źródło artykułu: