Mistrzostwo Włókniarza i Arsenalu. "Nie mam wygórowanych życzeń"

Powitaliśmy nowy rok. Jaki on będzie dla poszczególnych klubów żużlowych? We Włókniarzu, czwartej drużynie minionego sezonu, ponownie po cichu liczy się na awans do fazy play-off.

Podczas okresu transferowego Włókniarz Częstochowa dokonał niedużych korekt w swoim składzie. W szeregach Lwów pojawił się Peter Kildemand, drugi najskuteczniejszy zawodnik I ligi minionego sezonu. Ponadto do częstochowskiej ekipy dołączył Grzegorz Walasek, który z powodzeniem może zastąpić Emila Sajfutdinowa. Rosjanin zdecydował się na starty w Unibaksie Toruń.

Na co będzie stać drużynę Włókniarza w roku 2014? W obliczu wzmocnień pozostałych ośrodków cała rywalizacja w Enea Ekstralidze zapowiada się bardzo emocjonująco. Jarosław Dymek daleki jest od jednoznacznych osądów. Marzy jednak, by wraz ze swoją drużyną stanąć na najwyższym stopniu podium. - Nie ma co zakładać z góry. Zawsze powtarzam, że na wynik pracuje cały zespół. Jak wszystko będzie się układało to naturalne, że będzie dobrze. Ważne, by drużyna się uzupełniała i dobrze rozumiała się na torze tworząc niezapomniane widowiska dla naszych kibiców. Ogólnie nie mam wygórowanych marzeń. Może takie osobiste. Chciałbym np. sięgnąć po tytuł mistrzowski z Włókniarzem, by Arsenal Londyn dokonał tego samego w angielskiej Premier League i mieć nowszy samochód aniżeli mam, choć marka mogłaby pozostać ta sama. Może się to kiedyś ziści, jak mi się w życiu poszczęści (śmiech) - oznajmił menedżer biało-zielonych.

Jednocześnie Jarosław Dymek zapewnił, że Lwy dokonają wszelkich starań, aby osiągane przez nich w roku 2014 rezultaty były jak najlepsze. - Moje życzenia prywatne dotyczą tego, by moi najbliżsi byli zdrowi i cali oraz żeby wszystko się dobrze układało. Co do życzeń sportowych to chciałbym żeby w naszej Ekstralidze było dużo sprawiedliwości i spotkań rozgrywanych na zasadach fair-play. Życzyłbym sobie także, aby nasi kibice, którzy tłumnie odwiedzają nasz stadion, mieli naprawdę dużo powodów do radości za naszą sprawą. My zawsze staramy się i bardzo chcemy. To nie jest tak, że zależy na sukcesach tylko kibicom, bo nam również. Wszyscy w klubie na to pracujemy. Liczymy, że z pomocą fanów nasz Włókniarz w nowym sezonie sprawi jakąś niespodziankę.

Niestety nieodzownym elementem sportu żużlowego są kontuzje odnoszone przez zawodników. Dymek, który mocno przeżył m.in. śmierć Lee Richardsona, ponownie przypomniał, że największe życzenie wszystkich sympatyków speedway'a związane z nowym rokiem powinno dotyczyć tego byśmy jak najrzadziej byli świadkami wypadków na żużlowych arenach. - Najważniejsza rzecz, jaka może być to by było jak najmniej kontuzji. I nie chodzi mi tylko o zawodników z mojej drużyny, ale o wszystkich żużlowców. Pasmo nieszczęść jakie dosięgło środowisko żużlowe w ostatnich latach było olbrzymie. Nieważne kto w jakim klubie startuje. Najistotniejsze, by każdy z nich miał na swoim koncie tyle samo wyjazdów z parku maszyn na tor, co powrotów na motocyklu w jednym kawałku. To jest dla mnie bardzo istotne i sądzę, że nie tylko dla mnie - zakończył.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: