W sobotę na Motoarenie rozpocznie się walka w tegorocznych play-offach ENEA Ekstraligi. Choć faworytami pierwszego meczu są gospodarze, częstochowianie przekonują, iż są w stanie wygrać na wyjeździe. - Nie jedziemy tam zakładając, że chcemy przegrać mniej niż dziesięcioma punktami. Sztab szkoleniowy będzie na bieżąco analizował sytuację i dążył do jak najlepszego wyniku - zapowiedział Paweł Mizgalski. W podobnym tonie wypowiedział się także Jarosław Dymek, deklarując: - Jadąc do Torunia trzeba myśleć o zwycięstwie.
Jacek Gajewski, zapytany o to, czy częstochowianie nie wykazują zbytniej pewności siebie, powiedział: - Jeżeli zespół miałby jechać z nastawieniem, że chce nisko przegrać czy się bronić, a nie walczyć o zwycięstwo, to lepiej, by w ogóle został w domu. Takie wypowiedzi nie są niczym złym i myślę, że każdy powinien w ten sposób do tego podchodzić. Gdyby prezes Mizgalski powiedział, że jego drużyna nastawia się na porażkę w Toruniu, to na pewno nie miałoby to dobrego wpływu na cała drużynę. Czasami ludzie źle takie wypowiedzi odbierają, ale moim zdaniem to nie żadna buta. To raczej chęć podkreślenia tego, że drużyna może walczyć na torze rywala o wygraną.
W opinii eksperta naszego portalu, zarówno w pierwszej, jak i drugiej półfinałowej parze ENEA Ekstraligi trudno wskazać faworytów. - Z całą pewnością nikomu nie będzie łatwo i trudno się spodziewać, żeby dla kogoś najbliższe mecze były spacerkiem - ocenił Gajewski.
Jak potwierdził menedżer Unibaksu Toruń, Sławomir Kryjom, w składzie gospodarzy zobaczymy w sobotę Ryana Sullivana. Anioły nie skorzystają tym samym z ZZ za Chrisa Holdera. - Prawda jest taka, że tę decyzję oceni dopiero wynik. Jest to wybór obarczony błędem ryzyka i zobaczymy, czy się opłaci. ZZ to zawsze jakieś dodatkowe rozwiązanie, ale najważniejsze jest to, by zespół osiągnął dobry wynik na torze. To, czy osiągnie to z ZZ czy też bez, nie ma chyba większego znaczenia. Przed powrotem Ryana Sullivana próbowano różnych wariantów i nie wszystko dobrze zagrało. Teraz jest trochę więcej możliwości i wszystko zależy od menedżera - stwierdził ekspert SportoweFakty.pl.
Mimo udanych występów w zawodach młodzieżowych, Jacek Gajewski nie ukrywa, iż czuje się zaniepokojony postawą braci Pulczyńskich. Jeden z nich pojawi się w składzie na mecz z Dospel Włókniarzem Częstochowa. - Obaj bracia od kilku tygodni bardzo dobrze się spisują w zawodach młodzieżowych. To nie przekłada się jednak na ligę. Warto też zauważyć, że w tych imprezach juniorskich nie wszystkie drużyny jadą w swoich najsilniejszych składach. Mało kiedy możemy oglądać Piotra Pawlickiego, Bartka Zmarzlika czy Patryka Dudka. Na wyniki osiągane w tych zawodach trzeba wziąć zatem dość dużą poprawkę - podsumował Gajewski.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!