Michał Konarski: Pojechałeś świetne zawody, a do tego zespół wygrał ważny mecz. Rozumiem, że jesteś zadowolony?
Aleksandr Łoktajew: Oczywiście. Jestem zadowolony zarówno z występu mojego, jak i drużyny. Ostatnio niektórzy z nas mieli problemy z dopasowaniem do tego toru, ale w tej chwili już jesteśmy o poziom wyżej według mnie. Oby tak dalej, bo zmierzamy we właściwym kierunku.
Na torze jeździłeś jak profesor. Poza jednym słabszym biegiem, pozostałe wyraźnie wygrałeś.
- Zagrało po prostu wszystko. Dobrze jechałem ja sam, a do tego sprzęt funkcjonował bez zarzutu. To trzecie miejsce było spowodowane słabszym startem i złym rozegraniem pierwszego łuku. Jednak wiedziałem, że jest OK i po tym biegu nie zmieniałem nic w przełożeniach. Wspaniałe zawody, dziękuję za walkę chłopakom z Tarnowa.
W pewnym momencie pojawiła się nawet szansa na zdobycie bonusa. Dlaczego się nie udało?
- Faktycznie, była taka szansa. Ale taki jest żużel, nie można nic przewidzieć. Po prostu, nie udało nam się, ale cieszmy się z tego, co jest. Dwa punkty to przecież dobry wynik, jechaliśmy z mistrzem Polski.
Co powiesz na temat toru? Goście twierdzą, że nie nadawał się do jazdy.
- Nawierzchnia była bardzo dobra. Nie wiem co za ludzie narzekają na ten tor. Było sporo walki na dystansie. A poza tym, mamy wszyscy takie same szanse. Nie rozumiem o co im chodzi. Moim zdaniem wszystko było w jak najlepszym porządku.
Ostatnio dosypano w Bydgoszczy trochę nawierzchni. Teraz trzeba wybierać zupełnie inne przełożenia?
- Na początku były pewne problemy. Niemniej jednak im dalej w sezon, tym łatwiej się do tego dopasować. Notujemy niezłe wyniki u siebie. Zdaje się więc, że zmierzamy ku dobremu.
Ty chyba masz w tym roku pewne kłopoty sprzętowe. Bardzo często we wcześniejszych meczach zaliczałeś defekty.
- Aktualnie nie mam już żadnych kłopotów. Tak jak mówię, taki jest ten sport. Silnik to wymysł technologii, a tu zawsze może być jakieś zaskoczenie. Nie wiesz, czy nagle ci po prostu nie wysiądzie. Nie kontrolujesz tego, co się dzieje w środku. Stąd te moje liczne defekty.
Chciałoby się powiedzieć - oby taka formę utrzymać w następnych meczach...
- Ja na pewno ze swojej strony zrobię wszystko, by tak właśnie było. Walka i ambicja do samego końca. Chcę zdobywać dla zespołu jak najwięcej punktów, bo mój rezultat to składowa sukcesu drużyny. Każdy musi coś dorzucić, by wygrać spotkanie.
Waszym podstawowym problemem jest w tym roku nierówny skład. Zawsze ktoś pojedzie słabiej, tak jak teraz na przykład Greg Hancock.
- Różnie to bywa, można mieć przecież słabszy dzień. Dlatego też ciągle trenujemy i czynimy zmiany w ustawieniach. Wszystko po to, by tych wahań formy było możliwie jak najmniej.
Startujesz w kilku ligach, często jeździsz z zawodów na zawody. Nie jest to trochę za dużo, jak na tak młodego zawodnika? Czy może wychodzisz z założenia, że w tym wieku im więcej jazdy, tym lepiej?
- Panuję nad wszystkim. To dobra ilość startów jak dla mnie. Mam gdzie sprawdzić sprzęt, czy też przetestować się z rywalami, tak więc absolutnie nie narzekam pod tym względem.
Przed wami derby w Toruniu. Nie muszę chyba przypominać rezultatu pierwszego meczu. Domyślam się, że pałacie żądzą rewanżu.
- Dokładnie tak, chcemy tam wygrać. Jeśli się uda, to nawet zabrać jeszcze bonus. Jesteśmy niezwykle zdeterminowani, by wyjechać z Torunia z jakąś zdobyczą. Gwarantuję, iż będziemy walczyć jak lwy.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!