Przyjezdni tylko na początku utrzymywali wynik w granicach remisu. Potem gorzowianie zaczęli zwiększać dystans, a "Gryfom" nie pomogły nawet lepsze starty. - Myślę, że całkiem dobrze zaczęliśmy ten mecz - stwierdził na wstępie Amerykanin, który w tym spotkaniu dwukrotnie przyjechał na ostatniej pozycji. - Dla mnie zakończenie zawodów z dwoma zerami jest okropne. Wszystko szło dobrze, aż tu nagle takie coś. Zera naprawdę bolą i były mocnym ciosem dla mnie i dla drużyny. Wielka szkoda - podsumował Greg Hancock.
Obecny sezon ENEA Ekstraligi nie jest zbyt udany dla składywęgla.pl Polonii Bydgoszcz. Ekipa z miasta nad Brdą zajmuje przedostatnie miejsce, a z ośmiu rozegranych meczów wygrali zaledwie dwa. Oba na swoim stadionie. 28 kwietnia zwyciężyli Betard Spartę Wrocław, a tydzień temu Stal Gorzów. Żółto-niebiescy u siebie wzięli jednak solidny rewanż, pozwalając bydgoszczanom tylko na jedno biegowe zwycięstwo. - To nie jest dobre dla klubu. Potrzebujemy więcej regularności i punktów - mówił mistrz świata z 2011 roku.
Co było przyczyną tak bolesnych dla jeźdźca z USA dwóch zer? - Gorzów to bardzo trudny do pokonania rywal. Mają dwóch żużlowców, którzy bardzo dobrze znają tor. Mieli lepsze starty i wybierali perfekcyjną linię jazdy. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie - tłumaczył. - Trzeba być szybkim ze startu, dobrze rozgrywać łuki, bo jeśli popełnisz błąd na wirażu to potem jest trudno wyprzedzać - dodał.
Już na kilka dni przed meczem Stali Gorzów z Polonią spotkanie otrzymało status zagrożonego. Prognozy okazały się trafione, gdyż nad Gorzowem raz po raz przechodziły ulewy, a z soboty na niedzielę nawet burza. W dniu pojedynku aura była jednak łaskawa, a organizatorzy stanęli na wysokości zadania i przygotowali nawierzchnię. Nie była może idealna, gdyż tworzyły się dziury, a z początku nie oglądaliśmy mijanek. Później jednak, również dzięki błędom zawodników, kibice mogli emocjonować się dobrymi starciami. Co na temat toru miał do powiedzenia "Herbie"? - Tor był dobry do ścigania, było sporo mijanek. Szczególnie gospodarze dobrze radzili sobie z wyprzedzaniem - mieli dobre ustawienia i prędkość. Nawierzchnia była perfekcyjna dla gorzowian. Z powodu deszczu tor był mocno ubity, ale jak zaczęliśmy po nim jeździć to z czasem się odsypał i było lepsze ściganie. Gorzowianie znają jednak swój tor całkiem dobrze - ocenił 43-latek.
Ostatnie tygodnie nie były łatwe dla ekipy z Bydgoszczy. Do zmiany doszło na stanowisku prezesa, kiedy z hukiem odszedł Jerzy Kanclerz, a nowym menedżerem "Gryfów" został Wojciech Dankiewicz, który był zadowolony z postawy swoich zawodników w spotkaniu przeciw gorzowianom i podkreślał, że drużyna się nie rozleciała. W podobnym tonie wypowiadał się Hancock. - Mocno się staramy, by utrzymać naszego ducha zespołu. Nie jest to jednak łatwe, kiedy cały czas się przegrywa. Potrzebujmy więcej siły, ale bardzo o nią trudno, kiedy nie potrafi się wygrywać spotkań - przyznał zawodnik Polonii.
W sobotę doświadczony żużlowiec startował w Cardiff. W GP Wielkiej Brytanii zajął 7. miejsce z dorobkiem 11 punktów i choć do dobrej formy nieco brakuje to Amerykanin jest zadowolony ze swego występu na Millennium Stadium w Cardiff. - Wbrew pozorom dla mnie było bardzo dobrze. Zakończyłem swój udział na półfinałach, bo źle wystartowałem - mówił.
Nie mogło zabraknąć kilku słów komentarza na temat jednodniowego toru, który był w bardzo złym stanie, przez co odwołano piątkowy trening, a niektórzy obawiali się, że walijska runda GP nie dojdzie do skutku. - Tor był fatalny i bardzo trudno się na nim jeździło, ale myślę, że to było świetne dla fanów, bo mieli sporo emocji. Był spory problem z torem. Układano go od nowa, bo był mokry pod spodem. Potem go ubito. Organizatorzy w nocy odwalili kawał dobrej roboty, byśmy mogli się ścigać. W piątek wyglądało to bardzo źle i nie byliśmy pewni, czy w ogóle będziemy jeździć. Świetna robota, że zrobili to tak, jak potem było - zakończył Greg Hancock.