22-latek szansę na indywidualne zwycięstwo zaprzepaścił w gonitwie nr 5. Wychowanek Unii Leszno po dobrym starcie znalazł się na czele stawki. Na drugim okrążeniu żużlowca gospodarzy wyprzedził Władimir Borodulin, a na wejściu w ostatni wiraż kolejnym, który go minął był Peter Karlsson. - Rozpocząłem zawody na motocyklu, na którym ostatnio trenowałem. Ze startu dobrze wyjeżdżałem, ale na trasie ten sprzęt okazał się strasznie wolny. Przez to straciłem dobrą pozycję - wyjaśnia Sławomir Musielak.
Żużlowcowi Kolejarza Rawag kilkadziesiąt metrów do triumfu indywidualnego zabrakło natomiast w biegu ósmym. Na trasie wyprzedził Marcina Nowaka. Pojechał jednak za szeroko i zapoznał się z nawierzchnią toru. - Na ten wyścig zmieniłem motocykl i było zdecydowanie lepiej. Wielka szkoda, że upadłem. Gdybyśmy dowieźli wynik 5:1 z Mariuszem Puszakowskim do mety, to mecz mógłby się jeszcze może inaczej potoczyć. To spotkanie było dla mnie bardzo pechowe - mówi starszy z braci Musielaków.
Ekipa z Rawicza wciąż na pierwszoligowych torach pozostaje bez zdobyczy punktowej. W każdym ze spotkań rywale okazywali się zdecydowanie lepsi. - Cały czas czegoś brakuje. Szukamy w sobie, bo tutaj nie ma czego szukać w torze czy w zawodnikach. Zawodzimy i nie ma się co oszukiwać, że druga liga już nas powoli dosięga. Zostało jeszcze trochę spotkań do odjechania. Będą one zdecydowanie trudniejsze, ale będziemy walczyli, aby nie zakończyć sezonu z zerem na koncie - zakończył żużlowiec Kolejarza Rawag.