Niedawno przeanalizowaliśmy siły formacji juniorskich wszystkich klubów ekstraligowych. W owym zestawieniu młode Lwy uplasowaliśmy na 5. miejscu. - Myślę, że ta siła może być większa, ponieważ potencjał w naszych chłopakach jest duży - powiedział w rozmowie z nami Jarosław Dymek i zabrał się za ocenę swoich podopiecznych. - Artur Czaja przyzwyczaił nas do tego, że już można coś od niego wymagać. Wprawdzie nie jest to stary wyjadacz, ale jeździ już parę lat i robi to na poziomie. On bardzo ciężko pracuje na treningach i poważnie podchodzi do swoich obowiązków zawodowych. Myślę również, że mobilizująco wpłynęła na niego nominacja do kadry juniorskiej. Sądzę, że w tym sezonie pokaże, że jest materiałem na bardzo dobrego żużlowca i będzie jeździł jeszcze lepiej niż ostatnio - przekonywał Dymek.
- Przed rozpoczęciem nowego sezonu każdy ma czystą kartę. Pojawiają się bowiem nowe wyzwania, możliwości. Wszyscy startują z równego pułapu. Myślę, że starty w zawodach młodzieżowych dają juniorom możliwość nabrania doświadczenia oraz pewności siebie. Później mogą to przełożyć na walkę o ligowe punkty. Grupa naszych młodzieżowców, mimo młodego wieku, jest już dosyć doświadczona. Hubert Łęgowik w ubiegłym roku startował w meczach ligowych i pokazał, że ma papiery na jazdę. Ponadto jest zadziorny na torze i uważam, że to dobra cecha. Rafał Malczewski natomiast w meczach ligowych jeździł już zdecydowanie mniej, ale w zawodach młodzieżowych pokazywał się z niezłej strony. Sądzę, że "Komar" zacznie w końcu kąsać rywali. Wszyscy sobie tego życzymy - kontynuował menadżer Lwów.
Bardzo wiele wskazuje na to, że do częstochowskiej drużyny zostanie wypożyczony Adam Strzelec. Kluby z Częstochowy i Zielonej Góry dogrywają zasady transferu. Efekty tych rozmów powinny być znane w najbliższych dniach. Zdaniem Dymka przejście Strzelca może tylko pomóc wychowankom Włókniarza. Zwłaszcza, że oni sami są do tego pomysłu pozytywnie nastawieni. - Adam Strzelec jest chętny do startów w naszych barwach. Na naszym torze radzi sobie dobrze. Na dodatek odbiór jego wypożyczenia przez naszych pozostałych juniorów jest pozytywny. Nie boją się rywalizacji o miejsce w składzie i to świadczy o tym, że mają jaja pod brzuchem. Przyjście Adama Strzelca nie będzie oznaczało, że będzie on miał monopol na jazdę w lidze. O tym, kto pojedzie w danym meczu będzie decydowała dyspozycja, nie tylko na treningu, ale również w różnego rodzaju zawodach. Dobrym rozwiązaniem jest instytucja gościa. Dzięki temu zawsze można podejrzeć tego, który nie załapał się do składu, jak sobie radzi w niższej lidze. Cieszę się z podejścia naszych chłopaków. Z powodu przyjścia Adama nikt się nie obraża, nie buntuje, a wręcz przeciwnie - skomentował.
W dotychczasowych wypowiedziach m.in. prezes klubu Paweł Mizgalski podkreślał, iż częstochowscy juniorzy będą mogli liczyć na sporą pomoc. Zwrócił na to uwagę Jarosław Dymek. - Należy podkreślić, że młodzieżowcy w naszym klubie dzięki zaangażowaniu sponsora K.J.G. Company mają spore możliwości rozwoju. Ta firma dużo inwestuje w juniorów, przede wszystkim w wysokiej klasy sprzęt. Myślę, że na słabe motocykle nasi juniorzy nie będą mieli prawa narzekać. Naturalnie na bieżąco w trakcie sezonu inwestycje sprzętowe będą kontynuowane. Jeżeli chodzi o motocykle to będzie dobrze, ale przy takim sponsorze nie może być inaczej. Pan Artur Sukiennik zdaje sobie sprawę, że to młodzież, jak w każdym sporcie, jest przyszłością żużla. Znikąd nowi zawodnicy się nie pojawią, dlatego trzeba inwestować w juniorów, szkolić ich i dać możliwość rozwoju. Od tego roku prężnie w Częstochowie będzie działała szkółka żużlowa i, korzystając z okazji, zapraszam wszystkich chętnych. Uważam, że po kilku latach posuchy drgnęło szkolenie częstochowskiej młodzieży i w jeździe naszych wychowanków. Oby to był dobry prognostyk na przyszłość. Chcielibyśmy już w tym sezonie udowodnić, że warto na nich stawiać - stwierdził.
Oprócz Artura Czai, Huberta Łęgowika, Rafała Malczewskiego i wspomnianego Adama Strzelca w Częstochowie jest kilku młodych zawodników, którzy w ubiegłym roku pomyślnie przebrnęli przez egzamin na licencję. - Jest także grupa, która szykuje się do egzaminu w tym roku - dodał Dymek. Wśród nich znajduje się kilku dobrze rokujących młodzieżowców, ale w Częstochowie nie zamierzają przedwcześnie stawiać kogoś na piedestale. - Potencjał mają spory i stale podnoszą swoje umiejętności. Rywalizacja będzie się zatem zwiększała. Tym bardziej, że w Częstochowie są adepci prezentujący wysoki poziom. Jest kilka perełek. Może nie będę operował nazwiskami, bo najgorzej jest kogoś zagłaskać. Były już takie przypadki w Częstochowie, dlatego nauczeni doświadczeniem nie chcemy popełnić tego samego błędu i jeszcze zanim młodzian zda licencję zrobić z niego gwiazdę. Później kończy się to tak, że najistotniejsze są przyciemniane okulary, dziewczyny, stołeczek i lans. W żużlu nie chodzi o to, by robić sobie zdjęcia z pięknymi kobietami, rozdawać autografy i fajnie wyglądać - zakończył menadżer Włókniarza.
Klub miał inwestować podobno w swoich wychowanków