W pierwszych dniach stycznia rozpocznie się rywalizacja o tytuł Indywidualnego Mistrza Australii. Obrońcą mistrzowskiego tytułu jest Chris Holder, który po ten laur sięgnął już w swojej karierze czterokrotnie. Jeździec reprezentujący w polskiej lidze Unibax Toruń był jednym z faworytów do triumfu, lecz z powodu kontuzji nie będzie mu dane wywalczyć piątego tytułu. - Organizatorzy mistrzostw Australii musieli już teraz wiedzieć, czy będę bronić tytułu. Nie mogli czekać i trzymać dla mnie miejsce, bowiem mają zamiar rozreklamować zawody i nie mogli ryzykować, że mnie tam nie będzie. Chciałbym mieć więcej czasu, czekać i zobaczyć czy będę w stanie jechać - powiedział w rozmowie z serwisem GP ubiegłoroczny mistrz Australii.
Holder musiał podjąć decyzję o wycofaniu się z IM Australii, bowiem nie doszedł jeszcze do pełni sił po urazie kości piszczelowej oraz żeber. Australijczyk nie chciał ryzykować swojego zdrowia. W przypadku kolejnej kontuzji mogłoby to zaowocować stratą całego sezonu na europejskich torach. - Patrzę na to przez pryzmat obrony tytułu mistrza świata. Chcę być w pełni formy i nie złapać głupiej kontuzji. Nigdy bym sobie nie wybaczył gdyby podczas mistrzostw Australii i odniósł kontuzję, która na długo wyeliminowałaby mnie ze startów. To trochę do bani, że w tym sezonie zostałem mistrzem świata, a nie mogę startować u siebie w domu. Muszę jednak uważać na moją nogę - ocenił Holder.
Rehabilitacja mistrza świata przebiega prawidłowo. Sam żużlowiec ma się już coraz lepiej i na przełomie stycznia i lutego przyszłego roku chce wrócić na tor. - Wszystko idzie w dobrym kierunku. Muszę zregenerować mięśnie w nodze. To wszystko wygląda już dużo lepiej niż na początku. Pod koniec stycznia lub na początku lutego chcę odbyć treningi i przejechać kilka okrążeń. Nie zamierzam jednak się spieszyć, mam dużo czasu. Dobrze jest zrobić sobie trochę przerwy i porobić inne rzeczy niż każdego dnia patrząc na motocykl żużlowy - przyznał mistrz świata.