Nie czuję się winny - rozmowa z Gregiem Hancockiem, zawodnikiem Azotów Tauron Tarnów

W zeszłą niedzielę przez kilkaset metrów w okolicy ulicy Pera Jonssona w Toruniu pomiędzy autami i kibicami biegł nietypowy sprinter - aktualny mistrz świata na żużlu Greg Hancock.

Grzegorz Drozd: Greg, o mały włos, a przez ciebie całoroczny trud twojej drużyny poszedłby na marne i walkowerem przegralibyście batalię o finał.

Greg Hancock: Dlaczego przeze mnie? Nie czuję się winny, bo dlaczego miałbym się tak czuć? Zawód żużlowca wykonuję od ponad dwudziestu lat. Robię to sumiennie i z oddaniem. W tym przypadku jak w każdym innym wszystko miałem dograne. Nie ja zawiniłem, lecz przewoźnik.

Czyżby?

- Co innego, gdybym się spóźnił, bo zaspałem bądź z innych powodów zawinionych przeze mnie. Zjeżdżam palcem po liście lotów, zatrzymuje się, patrzę - odwołany. Co możesz wtedy zrobić?

Klub nie próbował zorganizować prywatnego lotu?

- W błyskawicznym tempie podejmowaliśmy wspólnie wszelkie możliwe próby ratowania sytuacji, ale nie dało się nic więcej zrobić.

Wielu twierdzi, że przed tak ważnym meczem zawodowiec na miejscu powinien być dzień wcześniej.

- Niedorzeczne. My zawodowi żużlowcy wiemy, jak organizować sobie pracę. Nikt nie musi nam w tym doradzać. Poza tym jest to niemożliwe, bo jeździmy zbyt często, a ponadto mam prawo do prywatności w wolnym czasie.

Nie czułeś deja vu? 2004 rok, finał ligi Tarnów - Wrocław i nie dojeżdżasz na mecz. Wrocław minimalnie przegrywa mistrzostwo.

- Tak, pamiętam doskonale. I tak samo jak w tym przypadku nie była to moja wina oraz zrobiłem wszystko co w mojej mocy, aby być na czas. To było osiem lat temu. Kawał czasu. Od tamtej pory przejechałem nawał imprez, pokonałem tysiące kilometrów, przelotów i rożnych innych połączeń. Dwa przypadki na tak długi okres, to chyba nie jest źle.

Włodarze Unii mogą mieć inne zdanie. Nie są na Ciebie źli?

- W żadnym przypadku. Przynajmniej ja tego nie odczuwam, a wręcz przeciwnie. Otrzymałem mentalne wsparcie.

Czyli toruński casus nie zaważy na waszą przyszłą współpracę? Wiesz, w Polsce żużlowiec jest jak saper - myli się tylko raz.

- Taką mam nadzieję. Tylko to mi pozostaje.

W 1995 roku podobnie nawalił twój ziomal Billy Hamill i nie zdążył na mecz Stali Gorzów. Mimo początkowych załagodzeń klub i zawodnik musieli się rozstać.

- Pamiętam ten przypadek. Od tego zdarzenia minęło również sporo czasu i myślę, że relacje polskich klubów z zagranicznymi zawodnikami są na bardziej partnerskiej płaszczyźnie.

Tak czy siak. Przegrał żużel.

- Z tego powodu najbardziej mi żal. Czuję złość, a zarazem żal na polskich decydentów, że nie potrafią wznieść się ponad sztywne regulaminy. Przegrał sport, a najbardziej kibice, którzy zamiast dobrego żużla i widowiska, dostali od działaczy solidnego kopa do domu.

Greg Hancock
Greg Hancock
Komentarze (215)
avatar
max_lubin
23.09.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I jeszcze jedno pytanie.
Na SGP w Vojens 22.09.2012 o godzinie 19.06 na stadion przyjeżdża Greg Hancock. I co wtedy ? 
avatar
max_lubin
23.09.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
'Klub nie próbował zorganizować prywatnego lotu?" ??????????????
"Wielu twierdzi, że przed tak ważnym meczem zawodowiec na miejscu powinien być dzień wcześniej."
"Nie czułeś deja vu? 2004 rok,
Czytaj całość
SiwyUnibax
23.09.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na koniec dodam tylko że dziś wygra lepszy a czy to będziemy my czy Tarnów lata mi to koło dupy, po tym jak paru baranów,głąbów,nieuków spaprało piękno tego sportu. Życzę wszystkim miłej niedzi Czytaj całość
avatar
Feluch44
23.09.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
bo jak piszesz ze tarnow to potega to mi sie rzygac chce . taka potega ze nawet policzyc sobie ksm nie potrafia . 
rest
23.09.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Oczywista oczywistośc