Najważniejsze, że zdrowo odjechaliśmy te zawody - komentarze po Lidze Juniorów w Rzeszowie

W środowe popołudnie w Rzeszowie rozegrana została V runda Ligi Juniorów. W zawodach triumfowały ekipy z Wrocławia i Tarnowa.

Adam Strzelec (Stelmet Falubaz Zielona Góra): Zawody w moim wykonaniu były w pełni udane. Czułem się szybki na trasie. Gdy nie wychodziłem zbyt dobrze ze startu, udawało mi się wyprzedzać na dystansie. Nie zdołaliśmy awansować do rundy finałowej Ligi Juniorów, ale ja dałem z siebie wszystko i nie mam do siebie zastrzeżeń.

Hubert Łęgowik (Dospel CKM Włókniarz Częstochowa): Mój występ oceniam pozytywnie. Na tym torze jeździłem tylko w lidze. To był mój drugi raz w Rzeszowie i można powiedzieć, że poznawałem ten tor. Co do mojego występu, siedem punktów to miarę dobry wynik. Najważniejsze, że wszyscy wracamy zdrowo do domu i to się liczy.

Łukasz Kret (PGE Marma Rzeszów): Poza swoim ostatnim biegiem, w który zdarzył mi się defekt, swój występ oceniam pozytywnie. Niestety defekty są wliczone w ten sport. Jechaliśmy bez Łukasza Sówki, naszego lidera w zawodach młodzieżowych. Udało się zrobić pozytywny wynik i jestem z tego zadowolony. Tor był trochę rozwalony. Mieliśmy problemy z równiarką, która miała być w Rzeszowie ponad tydzień temu. Tor był przygotowany do równiarki, ale wyszły z nią jakieś problemy i trener musiał na szybko przygotować ten tor. Wyszedł on jak wyszedł. Było trochę dziurawo, ale najważniejsze, że obyło się od upadków.

Łukasz Lesiak (Azoty Tauron Tarnów): Ogólnie jeździło mi się dobrze. W swoim drugim stracie miałem fajne przełożenia, ale później coś pozmienialiśmy i to nie jechało. Na trasie było w porządku, ale ze startu było fatalnie i to zaważyło o moim dorobku punktowym.

Dariusz Śledź (trener PGE Marmy Rzeszów): Myślę, że można postawić plus przy dzisiejszej postawie Marco Gaschki i Łukasza Kreta. Pojechali ambitnie i odważnie, potrafili się ścigać. Bardzo ładny wyścig, w którym Łukasz powalczył z Jakubem Jamrogiem. Cieszy jego biegowa wygrana. Marco stracił silnik w swoim ostatnim biegu, a jeśli chodzi o Łukasza, to jeszcze nie wiem dokładnie co tam się wydarzyło.

Kacper Gomólski (Azoty Tauron Tarnów): Jechałem na nowym silniku i w pierwszym swoim biegu nie trafiłem z przełożeniami. Później już było lepiej, chociaż w tym drugim biegu nie było jeszcze tak jakbym chciał. W końcówce miałem już optymalne ustawienia. Podczas zawodów nie chciałem szarżować, bo na torze było sporo dziurek i kolein. We wtorek miała tutaj przyjechać równiarka, ale nie przyjechała i dlatego porobiły się takie dziury. Najważniejsze jest to, że zdrowo objechaliśmy te zawody i każdy z nas bez problemów wraca do domu.

Komentarze (0)