Zwycięstwo Ostrovii nic jeszcze nie dało

Pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie odnieśli żużlowcy Ostrovii w Łodzi. Paradoksalnie ta wygrana o niczym jeszcze nie przesądza. Przedłużyła jedynie szanse beniaminka na czołową czwórkę

Fatalnie do minionej niedzieli w meczach wyjazdowych spisywali się żużlowcy Ostrovii, którzy najwięcej - 33 punkty - uzbierali w Gnieźnie. W Łodzi jednak nastąpiło długo wyczekiwane przełamanie ekipy Michał Widera. Ostrovia pokonała Orła 49:41. - W Łodzi wydarzyło się to, na co czekaliśmy ładnych parę miesięcy. Zagrało wszystko i faktycznie te punkty to taki tlen dla żużlowej Ostrovii. Cieszymy się, aczkolwiek nie popadamy w wielki optymizm, bo przecież zdajemy sobie sprawę ze skomplikowanej sytuacji w pierwszoligowej tabeli - przyznaje Artur Bieliński.

Ostrovia po wygranej w Łodzi z piątego awansowała na trzecie miejsce. Ma jednak tylko jeden punkt przewagi nad trójką zespołów z miejsc od czwartego do szóstego. - Przy tak krótkiej lidze, bo przecież runda zasadnicza ma tylko 10 kolejek, to każdy mecz wygrany bądź przegrany, przy układzie czterech drużyn, które są bardzo blisko siebie, może spowodować, że w tych play-offach się znajdziemy, a faktycznie może być równie dobrze tak, że spadniemy poza pierwszą czwórkę - dodaje Bieliński.

Tak na dobrą sprawę Ostrovia nadal nie może być pewna, że uniknie baraży o utrzymanie w pierwszej lidze. - Jest to nadal możliwy scenariusz, choć musiałyby się inne wyniki ułożyć tak, by rywale nas wyprzedzili. Chcemy wygrać oba ostatnie mecze i zapewnić sobie sami miejsce w czwórce, bez oglądania się na rezultaty rywali. Jeśli jednak nie uda się pojechać w tym sezonie w play-offach, nie będziemy robić z tego tragedii. Nie zapominajmy, że Ostrovia jest beniaminkiem, a jeszcze w styczniu czy lutym wydawało się, że może żużla w Ostrowie w ogóle nie być - przypomina Artur Bieliński.

Źródło artykułu: