Mateusz Szczepaniak po meczu w Ostrowie: Za późno dokonałem korekt w motocyklu

Ostrovia w niedzielę wysoko pokonała Orła Łódź 53:36. Mateusz Szczepaniak, choć z pewnością liczył na większą zdobycz punktową, i tak należał do najskuteczniejszych żużlowców drużyny Janusza Ślączki. Po meczu pochodzący spod Ostrowa żużlowiec przyznał, że nie potrafił właściwie odczytać warunków torowych i dokonał zbyt późno korekty ustawień motocykla.

- W życiu nie spodziewaliśmy się takiego rezultatu w Ostrowie. Przyjechaliśmy tutaj z nastawieniem walki o zwycięstwo, a wyszło tak jak wyszło, czyli gorzej niż zakładaliśmy. Każdy z nas się pogubił. Praktycznie żaden z nas nie pojechał na tyle, ile go stać. Mogę mówić tylko za siebie. W pierwszym wyścigu nie było najgorzej. W drugim przywiozłem z Rafałem Trojanowskim podwójne zwycięstwo nad Peterem Karlssonem. Wydawało się, że jest dobrze. A później była tragedia - powiedział żużlowiec Orła Łódź.

Mateusz Szczepaniak często jeździł w Ostrowie i teoretycznie powinien znać tutejszy tor, jak własną kieszeń. Choć nigdy nie reprezentował barw klubu z Ostrowa, tutaj się przecież wychował i odjechał mnóstwo treningów. Mimo tego, ostrowski tor go zaskoczył. - Nie wiem, dlaczego nie trafiliśmy z ustawieniami. Gospodarze rozgrywają dobrze taktycznie spotkanie. Na początku wygląda, że tor jest twardy, a w trakcie meczu, gdy dostanie trochę wody, robi się bardzo przyczepnie. Zostawiłem ustawienia z pierwszych dwóch biegów na kolejne dwa starty, a to był błąd. Zmieniłem dopiero na ostatni wyścig i było już znacznie lepiej. Reakcja była jednak mocno spóźniona - wyjaśnia zdobywca 7 punktów i 1 bonusa.

Witold Skrzydlewski  mówił, że drużynę z Łodzi zweryfikuje dopiero mecz w Ostrowie. Jeśli tak faktycznie miało być, to ta weryfikacja dla Orła nie wypadła najlepiej. - W sumie w każdym z tych trzech meczów wypadliśmy inaczej. Czy ten mecz nas zweryfikował? Nie wiem? Wydaje mi się, że cały sezon zweryfikuje każdą drużynę. Ten sezon będzie bardzo trudny. Liga jest wyrównana, a każdy u siebie jest mocny. Swoje tory są znaczną przewagą dla gospodarzy - uważa Mateusz Szczepaniak.

Wynik 53:36 dla Ostrovii nie przesądza jeszcze absolutnie losów punkty bonusowego, bo Orzeł Łódź pokazał w meczu z Lubelskim Węglem KŻM, że jest w stanie wysoko wygrywać na własnym torze. - Skoro Ostrovia potrafiła wygrać z nami różnicą 17 punktów, dlaczego mielibyśmy tego nie odrobić? Można powalczyć o bonus. Na pewno będziemy chcieli odrobić straty z pierwszego meczu. Stać nas na to - kończy młodszy z braci Szczepaniaków.

Komentarze (11)
avatar
Fizol OsW
24.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
haha ma sie szczepaniakowi ze przyjechał przed PK ale nie widział ze PK juz ich brał oby dwuch po dużym na pierwszym okrązeniu tylko urbanski mu zajechał droge i wychamował zeby w niego nie wje Czytaj całość
avatar
Brawurka
24.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
rzeczywiście bracia pogubili się na miejskim.....ale za to mieliśmy wspaniałe zawody i z naszej strony nie ma na co narzekać:) 
avatar
ostrovia1909
24.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Grudz_gkm to mamy też odpowiedz dlaczego w meczu z wami nie jechał Rory i nie dojechał Giza, Fijołkowski wszak powiedział że koszty się nie liczą... 
avatar
ostrowianin
24.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wyraznie macie napisane że nigdy nie reprezentował barw klubu z Ostrowa,wiec jakie "mesie",jaki lokalny patriotyzm?Jakby tak było to podpisał by w Ostriwie bo były propozycje.Gamonie zastanówci Czytaj całość
avatar
Hampelek
24.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tor zrobił się bardzo przyczepny? Haha, z czasami 70-71 sekund tor przyczepny, jasne