Cieszę się, że mogłem ścigać się w tak doborowym towarzystwie - rozmowa z Adrianem Gomólskim - zawodnikiem Intaru Lazur

Adrian Gomólski wystartował po raz pierwszy w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski. "Adik" zdobył na torze w Lesznie trzy punkty i został sklasyfikowany na czternastej pozycji. Po zawodach reprezentant Intaru Lazur Ostrów w rozmowie z naszym portalem opowiedział o swoim występie i startach w lidze czeskiej.

Jarosław Galewski: Z pewnością liczyłeś na więcej niż trzy punkty w finale IMP...

Adrian Gomólski: Przede wszystkim cieszę się, że mogłem ścigać się w tak doborowym towarzystwie. Myślę, że niektóre wyścigi pokazały, że stać mnie na nawiązanie walki z rywalami. Starałem się walczyć, utrzymywałem kontrakt z przeciwnikami i to chyba najważniejsze. Ciężko mi oceniać samego siebie, ale myślę, że pozostawiłem po sobie nienajgorsze wrażenie. Do teraz nie mogę znieść ostatniego wyścigu, w którym prowadziłem przed Tomkiem Gollobem i Januszem Kołodziejem. Wyszło jednak ich cwaniactwo. Należy pamiętać, że to byli mistrzowie naszego kraju. Ja byłem w dzisiejszych zawodach debiutantem, ale cieszę się, że mogłem rywalizować z takimi zawodnikami. Leszczyński tor był bardzo szybki i przyczepny. Można powiedzieć, że sprzyjał walce.

Zwycięstwo Adama Skórnickiego jest dla ciebie dużym zaskoczeniem?

- Bardzo się cieszę, że Adamowi udało się wygrać, ponieważ temu zawodnikowi to się należało za to, jakim jest człowiekiem. Gratuluję mu z całego serca. Na pewno nikt nie stawiał na Adama. "Skóra" był w gronie faworytów, ale przecież było ich wielu. Można powiedzieć, że Adamowi pasowało wszystko. Był szybki ze startu i na trasie. Na pewno wykorzystał swoją szansę. Dzisiaj był po prostu najlepszy i trzeba mu pogratulować!

Twój pierwszy bieg pokazał, że byłeś wyraźnie niespasowany do leszczyńskiego toru...

- Zgadza się. Mój motocykl był strasznie słaby od momentu, kiedy puściłem sprzęgło. Brakowało mi tego powera. Po pierwszym występie dokonaliśmy kilku zmian przy zębatce i zapłonie i myślę, że efekty były widoczne. Sądzę, że jeden wyścig wygrałem w pełni zasłużenie. Cieszę się z tego niesłychanie. Najważniejsze, że nie jestem ostatni.

W Lesznie pojawiła się spora rzesza kibiców z Ostrowa i Gniezna. Zaskoczony?

- Chciałbym im bardzo podziękować! Widziałem flagę z moją ksywką, kilku kibiców z Gniezna i Ostrowa, wiele transparentów. Bardzo się cieszę, że przyjechali tutaj ze względu na moją osobę. Dziękuję im za to z całego serca. Jestem także bardzo wdzięczny swoim sponsorom. Mam nadzieję, że nie jesteście mocno zawiedzeni moim występem i będziecie trzymać dalej za mnie kciuki. Na pewno chciałbym w kolejnych imprezach godnie reprezentować siebie i moich sponsorów, ale przede wszystkim ostrowskie i gnieźnieńskie środowisko.

W piątek wystartowałeś w lidze czeskiej. Jakie nadzieje wiążesz ze startami w tym kraju?

- Jestem bardzo mile zaskoczony piątkowym występem w Czechach. Działacze i trener przyjęli mnie naprawdę świetnie. Padło już pytanie o kolejne starty i jeżeli będzie możliwość, to chciałbym jeździć tam dalej. O ile się dobrze orientuję, zostały jeszcze trzy imprezy finałowe czeskiej Ekstraligi. Poza tym, dogadywałem się bardzo dobrze z Matejem Ferjanem, braćmi Dryml, Hynkiem Stichauerem. Z tego, co wiem, wszyscy chcą, abym kontynuował jazdę w ekipie z Pardubic. Mam nadzieję, że pomogę drużynie w walce o czeskie trofeum.

W Pardubicach odbędzie się finał IMŚJ. Starty w Czechach będą doskonałą okazją do zapoznania się ze specyfiką tamtejszego toru...

- Na pewno to wszystko jest robione także pod tym kątem. Chciałbym się wybrać do Pardubic i pewnego dnia spróbować wszystkie swoje motocykle. Jeszcze nie miałem okazji startować na tamtejszym torze. Poza tym, bardzo ważną rolę odgrywa dopasowanie sprzętu, co pokazał w leszczyńskim finale Adam Skórnicki. Chciałbym pozostawić po sobie jak najlepsze wrażenie i powalczyć o najwyższe lokaty.

Komentarze (0)