Ostatnie trzy spotkania obu zespołów na gorzowskim torze zakończyły się zwycięsko dla gospodarzy. W 2010 roku Stal Gorzów pokonała Unibax Toruń 55:35, a rok temu zespoły spotkały si ę na stadionie im. Edwarda Jancarza dwukrotnie. W rundzie zasadniczej goście ulegli 38:52, a w fazie play-off aż 30:60. - W sezonie 2010 i 2011 wybitnie nam w Gorzowie nie szło - przyznaje prezes Unibaksu Toruń, Wojciech Stępniewski. - To jest bardzo mocny przeciwnik, ma świetnych zawodników, spasowanych do swojego toru. Myślę, że poniedziałkowy mecz to będzie bardzo ciężka przeprawa dla zawodników Unibaksu, ale sport polega na tym, że jedzie się wygrywać - dodaje.
Gorzowski zespół nie musi martwić się o formę Tomasza Golloba, Krzysztofa Kasprzaka czy Mateja Zagara. Dla "Aniołów" pewnie punktowali jeszcze przed sezonem Darcy Ward, Chris Holder i kapitan zespołu, Ryan Sullivan. O wyniku spotkania w każdym składzie może więc zadecydować piąty senior. O ile w ekipie Piotra Palucha awizowany został walczący jednak niedawno w toruńskich barwach Michael Jepsen Jensen, to Mirosław Kowalik w miejsce Karola Ząbika czy Mateusza Lampkowskiego powinien postawić na juniora, Emila Pulczyńskiego. Dla Unibaksu poniedziałkowe spotkanie to szansa na rewanż za ostatnie, przegrane w Gorzowie spotkania. - Jeżeli ktoś nie podejmuje rękawicy, żeby powalczyć o zwycięstwo, to już na starcie przegrywa. Na pewno nie jedziemy do Gorzowa po to, żeby dostać lanie, tylko żeby walczyć o jak najlepszy rezultat drużyny - zapowiada Wojciech Stępniewski.
Prezes Unibaksu nie chce jednak zdradzić swoich przewidywań przed poniedziałkowym szlagierem kolejki. - Można nawet przegrać 30:60 i wygrać 61:29. Wszystko jest możliwe. Nie wytypowałbym wyniku, bo od tego są typerzy i kibice, a my róbmy swoje - kończy.
wiec wroccie do "to tylko sparingi" "miedzinski zawsze swietnie inauguruje lige" - rogal w druga strone na ryju stepniewskiego - bezcenne Czytaj całość