Nie spodziewaliśmy się, że będzie aż tak ciężko - komentarze po meczu Włókniarz Częstochowa - Start Gniezno

Nieprawdopodobne emocje towarzyszyły rewanżowemu spotkaniu barażowemu o prawo startów w Ekstralidze w przyszłym sezonie pomiędzy Włókniarzem Częstochowa, a Startem Gniezno. Podopieczni Jarosława Dymka dopiero w ostatnim, piętnastym wyścigu zapewnili sobie miejsce w elicie. Gnieźnianie jeszcze przed ostatnim wyścigiem dysponowali sześciopunktową przewagą i dosłownie byli jedną nogą w Ekstralidze.

Jarosław Dymek (menedżer Włókniarza Częstochowa): Nikogo nie będę wyróżniał. Wygrywamy jako zespół i przegrywamy jako zespół. Dzisiaj przegraliśmy, ale jednocześnie z dwumeczu wyszliśmy zwycięsko. Cieszymy się strasznie z tego. To było piekielnie ciężkie spotkanie. Goście strasznie wysoko postawili poprzeczkę i pokazali, że potrafią jeździć. Nie lekceważyliśmy ich, ale nie spodziewaliśmy się, że aż tak ciężko będzie nam szło. Wszyscy zapracowaliśmy na taki wynik i udało się, mamy ekstraligę.

Grzegorz Buczkowski (rzecznik prasowy Startu Gniezno): To spotkanie z perspektywy kibica można porównać tylko do filmów Hitchcocka. Gratuluję częstochowianom, bo to oni dzisiaj mają happy-end, a nie my. To jest sport i ktoś musiał okazać się lepszy. Pewnie niewielu spodziewało się takiej rywalizacji i takiej postawy zawodników naszej drużyny. Jestem dumny, że jestem jakąś częścią tego zespołu.

Michał Szczepaniak (Start Gniezno): To był bardzo ciekawy mecz, w parkingu temperatura i adrenalina była pewnie jeszcze większa niż na trybunach. Każdy z nas dawał z siebie 120 procent i to było widać na torze. Szkoda tego meczu u siebie, bo gdyby ten wynik był odwrotny to dzisiaj byłoby trochę łatwiej. Szkoda, że nie udało się wywalczyć awansu, ale widowisko było bardzo fajne.

Grigorij Łaguta (Włókniarz Częstochowa): Zrobiliśmy wszystko co mogliśmy by utrzymać Ekstraligę. Zrobiliśmy to dla kibiców Włókniarza, którzy są wspaniali. Dziękuje im za to, że zawsze z nami są i wspaniale nam kibicują.

Marian Maślanka (prezes Włókniarza Częstochowa): Przyznam, że nie spodziewałem się tak trudnej przeprawy. Gnieźnianie stawili nam ogromny opór i wspaniale się zaprezentowali. Cieszę się, że to my jednak byliśmy górą i utrzymaliśmy ekstraligę. Ten mecz był, jak cały sezon, czyli bardzo emocjonujący i nerwowy. Na razie nie chciałbym za wiele mówić o przyszłości i o tym, co dalej z klubem. Zdrowie nie pozwala mi nawet na to, aby w pełni cieszyć się z utrzymania.

Mirosław Jabłoński (Start Gniezno): Myślę, że nie powinniśmy zadawać pytania, czego dzisiaj zabrakło, a raczej czego zabrakło w przekroju całego sezonu do awansu. Odnoszę wrażenie, że przegraliśmy walkę o Ekstraligę organizacyjnie. Zbyt wiele spotkań przegraliśmy na własnym torze i to się na nas zemściło. Brzemienny w skutkach był pierwszy mecz, przegrany na własnym torze. Kto wie, jakby było, gdyby w tym meczu pojechał mój brat. Co do swojej przyszłości, to mogę powiedzieć, że póki co dalej, niż bliżej mi do pozostania w Gnieźnie. Rozważę każdą propozycję. Ze względu na regulamin otwiera się przede mną szansa na starty w ekstralidze i być może spróbuję swoich sił.

Wypowiedzi zebrali: Łukasz Witczyk i Adrian Heluszka.

Komentarze (0)