Niedzielnemu spotkaniu w Lesznie towarzyszyło wiele emocji nie mających nic wspólnego ze sportową rywalizacją. - Trudno jest się odnieść do tych pozasportowych wydarzeń, które miały miejsce w niedzielę. Taka sytuacja w ogóle nie powinna się zdarzyć. Prawdę mówiąc u nas zawsze szuka się jakichś pretekstów. Efekt tego całego zamieszania jest naprawdę nieciekawy. Stało się nieszczęście - mówi Zenon Plech.
Nasz ekspert nie staje po żadnej ze stron konfliktu, ale nie ma wątpliwości, że podczas niedzielnego meczu padło wiele niepotrzebnych słów. - Trudno jest mi odnosić się do stanu toru, bo mnie tam nie było. Nie można jednak mówić, że winę za złamania, których doznali Miedziński i Pulczyński ponoszą organizatorzy. Tor z pewnością nie należał do łatwych. Warunki były jednak takie same dla wszystkich. Wszyscy wiemy, że leszczynianie od kilku sezonów jeżdżą u siebie na takiej nawierzchni.
Spore emocje wzbudziła wypowiedź Sławomira Kryjoma, który wyraził nadzieję, że w zawodnicy Unii Leszno również w przyszłym sezonie będą zmagali się z kontuzjami. - Zdecydowanie odcinam się od takich wypowiedzi. Te słowa nie powinny paść. Nie chciałbym, żeby coś takiego się kiedykolwiek powtórzyło z ust jakiegokolwiek działacza czy trenera. Ubolewam, że taka wypowiedź padła z ust jednego z wybitniejszych menedżerów zespołów żużlowych. Trudno to komentować - mówi Zenon Plech.
Były dwukrotny wicemistrz świata na żużlu podkreśla, że niedzielny mecz w Lesznie był świetnym widowiskiem. - Nikt nie może powiedzieć, że zabrakło emocji na torze. Wyścigi były naprawdę ciekawe. Ci, którzy potrafili poradzić sobie z warunkami pojechali świetnie.
Zenon Plech uważa, że półfinałowa rywalizacja zespołów z Leszna i Torunia jest już prawie rozstrzygnięta. - Myślę, że przewaga, którą wypracowała sobie Unia Leszno praktycznie przesądza losy dwumeczu. Jestem niemalże pewien, że Unibax nie zdoła już odrobić tych strat. Unia bardzo wyraźnie odjechała swojemu rywalowi.