Sławomir Kryjom: Pracowałem w Lesznie 10 lat i odszedłem, bo nie chciałem już w tym brać udziału

Wiele kontrowersji wywołało przygotowanie toru na niedzielny mecz Unii Leszno z Unibaksem Toruń. Podczas tego spotkania kontuzji nabawili się Adrian Miedziński i Emil Pulczyński.

- W żużlu upadki się zdarzają. Nawet najlepsi potrafią nie opanować motocykla. Ale nie w tym przypadku. Po biegu Miedziński wypadł przez kierownicę, bo wjechał na nierówność na torze. Pulczyński nie był w stanie położyć nogi na hak i złożyć się w łuk. Obaj przecież potrafią jeździć. Dlatego dziwię się słowom Dworakowskiego. Pracowałem w Lesznie 10 lat i odszedłem, bo nie chciałem już w tym brać udziału. Właśnie z czymś takim, co miało miejsce w niedzielę. W ostatnich trzech latach klub z Leszna został sześć razy ukarany za nieprawidłowe przygotowanie toru. To nie jest zatem przypadek. Osoby odpowiedzialne za taki stan rzeczy powinny zostać ukarane. To nie jest tylko zabijanie żużla, ale narażanie zdrowia zawodników. Tak dalej być nie może. To jest skandal to, co się działo w niedzielę w Lesznie. Zawody, które trwają ponad cztery godziny nie są promocją żużla. Po czymś takim jest mi wstyd, że pochodzę z Leszna... - powiedział Sławomir Kryjom w wywiadzie udzielonym Gazecie Wyborczej.

Dziennikarz gazety - Filip Łazowy zapytał menedżera toruńskiego klubu, czy ten przewiduje jakieś niespodzianki w swoim zespole. - Żadnych. Za to jestem pewien, że Kamil Adamczewski nagle zachoruje i Unia będzie stosowała zastępstwo zawodnika w spotkaniu rewanżowym. Rywale będą robili wszystko aby awansować do finału. My zamierzamy robić to samo, ale w sposób fair - stwierdził Kryjom.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Źródło artykułu: