Zespół był dziurawy jak ser szwajcarski - komentarze po meczu Lotos Wybrzeże Gdańsk - GTŻ Grudziądz

Po emocjonującym spotkaniu, Lotos Wybrzeże Gdańsk pokonał GTŻ Grudziądz 45:44. Po spotkaniu wypowiedzieli się przedstawiciele obu drużyn. Każdy odczuwał niedosyt, bo gdańszczanie byli blisko bonusu, a grudziądzanie blisko historycznego zwycięstwa.

Stanisław Chomski (trener Lotosu Wybrzeże Gdańsk): Mogliśmy ten mecz przegrać, ale przed ostatnim biegiem prowadziliśmy pięcioma punktami i remis dawał nam bonus. Założenia poszły jednak w łeb. Dawid chciał dobrze, wyszedł ze startu i chciał przyblokować Watta. Wyszło źle, ale w innych biegach nas ratował, więc można go jakoś usprawiedliwić. Dlaczego Gafurow słabo pojechał, to trzeba jego zapytać. Za dużo kombinował przy starcie, poza tym był niedowiarkiem. Hlibowi w pierwszym biegu spaliło się sprzęgło, w drugim wypadł mu bark, nastawił go sam, ale w 13 biegu zagraliśmy va banque. Ogólnie w 15 biegu straciliśmy bonus. Teraz nie będzie już lekko, pierwsza czwórka jest bardzo wyrównana. Nie ma słabych i każdy chce jechać. Do Gniezna pojedziemy powalczyć, musi być mobilizacja, determinacja i zespół, a tym razem zespół był dziurawy jak ser szwajcarski. Damian Sperz w ostatnim biegu nie zdobył punktu, ale przynajmniej powalczył, nie jak wcześniej gdy jechał asekuracyjnie. Wynik jest sprawą wtórną, każdy musi dołożyć swoją dynamikę i walkę.

Magnus Zetterstroem (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Był to ciężki mecz, ale nie chcę nikogo obwiniać. Jeśli jednak Gafurow zdobywa jeden punkt w meczu, to ciężko wygrać. Zabrakło też punktów Hliba, ale jeździł on z kontuzją barku. Jest ciężko, bo strasznie potrzebowaliśmy bonusu, ale go nie zdobyliśmy.

Darcy Ward (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Dla mnie był to bardzo dobry dzień, podobnie jak Davey Watt pokazałem się z dobrej strony. Bonus trafił do Grudziądza, jednak mogę uczciwie powiedzieć, że swoje zrobiłem. Bardzo fajny był tor, a atmosfera na trybunach była świetna. Dobrze się jeździ przy pełnych trybunach.

Thomas H. Jonasson (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Nie było dokładnie jak planowaliśmy. W ostatnim biegu wszystko poszło w złą stronę. Było trzech zawodników, którzy bardzo chcieli wygrać i dobrze, że nie było z tego wypadku.

Paweł Hlib (Lotos Wybrzeże Gdańsk): W pierwszym biegu rozleciało mi się sprzęgło, później wybiłem bark podczas jazdy i się przewróciłem. Dlatego właśnie w ostatnim swoim biegu jechałem pasywnie, ale przyjechałem drugi. Na szczęście wygraliśmy jednym punktem, ale oczywiście szkoda bonusu. Teraz czekają nas dwa tygodnie przerwy - to dobrze, bo będę mógł się wykurować na kolejny mecz.

Davey Watt (GTŻ Grudziądz): Był to świetny mecz, a tor był wprost fantastyczny! Spowodowało to, że było wiele naprawdę dużo walki i pełno ciekawych biegów. W Polsce rzadko zdarza się, żeby tor był tak przygotowany, w przeciwieństwie do Anglii, gdzie jest to normalność. Może dlatego było mi łatwiej się przystosować do tej nawierzchni i razem z Darcym pokazaliśmy kawał dobrego speedwaya.

Tomasz Chrzanowski (GTŻ Grudziądz): Zabrakło szczęścia, a mi też kilku punktów. Mecz nerwowo się układał, w 11 biegu gdy byliśmy bardzo blisko sukcesu, sędzia zadecydował inaczej i w powtórce było już inaczej. Tak jest dziś, jutro może być inaczej. Bonus jest dobry, ale zwycięstwo było w zasięgu ręki. Mogę też powiedzieć, że dawno nie jeździłem na takich warunkach torowych.

Patrick Hougaard (GTŻ Grudziądz): Najważniejszą sprawą w tym spotkaniu był bonus i udało nam się go zdobyć. Mogliśmy jednak wygrać, ale gdańska drużyna zdobyła więcej punktów. Musimy teraz czekać na play-offy i liczę, że uda nam się zrewanżować.

Zenon Plech (ekspert portalu SportoweFakty.pl) Wynik był sprawą sędziego, bo robił to co robił. O sile zespołu gdańskiego stanowił jeden zawodnik - Darcy Ward, bez którego byłaby powtórka z pierwszego meczu ze Startem Gniezno. Słabo jechał Hlib, słabo jechał Gafurow.

Źródło artykułu: