Polacy walczą o hegemonię w światowym żużlu. Pomóżmy naszej Husarii!

Jeszcze żadnej reprezentacji żużlowej w historii Drużynowego Pucharu Świata nie udało się wywalczyć tytułu mistrzowskiego trzy razy z rzędu. W sobotę przed taką szansą staną podopieczni trenera Marka Cieślaka. Pomóżmy polskiej husarii odnieść sukces!

W tym artykule dowiesz się o:

Australia, Szwecja i Polska - tylko te kraje dwukrotnie pod rząd zdobywały tytuł najlepszej żużlowej drużyny w historii Drużynowego Pucharu Świata, który w tej formule jest rozgrywany od 2001 roku. Zdaniem zagranicznych mediów, Polacy wygrywając zdecydowanie półfinał w King's Lynn zademonstrowali ogromną siłę. Zdaniem większości fachowców, to właśnie nasza reprezentacja jest głównym faworytem sobotniego finału na stadionie im. Edwarda Jancarza.

Polacy na najwyższym stopniu podium DPŚ

W tle tysiące polskich kibiców na stadionie im. Alfreda Smoczyka

Prawdą jednak jest taka, że rywale wcale nie zamierzają ułatwiać Polakom zadania. Jason Crump uważa, że to reprezentacja Australii jest faworytem finału DPŚ. Z kolei Nicki Pedersen twierdzi, że w sobotę możemy być świadkami jednego z najbardziej wyrównanych finałów w historii. Trudno nie zgodzić się z zawodnikiem Caelum Stali Gorzów. W historii tylko raz - w 2005 roku zwycięzca pucharu świata wygrał z ogromną przewagą. Reprezentacja Polski nad drugą w klasyfikacji Szwecją miała aż 28 punktów przewagi. Pozostałe finały były bardzo zacięte, a różnica pomiędzy zwycięzcą a drugim zespołem wynosiła najwięcej 6 punktów. W pamięci kibiców zapadły z pewnością dwa ostatnie finały. Zwłaszcza w 2009 roku, w Lesznie polscy kibice przeżyli horror i chwile zwątpienia, kiedy w ostatnim wyścigu stanęli naprzeciw siebie Tomasz Gollob i Leigh Adams. Przy ogłuszającym dopingu publiczności Gollob na motorze Krzysztofa Kasprzaka zdobył dla Polski upragnione złoto. Właśnie takiego samego wsparcia jak w Lesznie, będą potrzebowali w sobotę polscy zawodnicy. Choć są faworytami, to nikt tytułu nie poda im na przysłowiowej tacy. Fakt jazdy przed własną publicznością oraz świadomość o co jadą, może być dla Polaków paraliżujący. Dlatego potrzebny będzie im doping tysięcy kibiców na gorzowskim stadionie.

Biało-czerwony stadion podczas finału DPŚ w Lesznie

Kiedy w lipcu pogoda krzyżowała plany organizatorom przed finałem DPŚ, polscy kibice niezależnie od aury stawili się w dużej ilości na stadionie im. Alfreda Smoczyka. Tysiące ludzi na stadionie i jeszcze większa grupa przed telewizorami miała okazję oglądać być może najpiękniejsze chwile roku 2009 w jakichkolwiek rozgrywkach drużynowych. Wygrana Polaków może spowodować, że nie tylko będziemy mówili o żużlu w kontekście najpopularniejszego w Polsce sportu pod kątem oglądalności, ale również o hegemonii Polski na światowych torach. Zatem pomóżmy polskiej Husarii!

Czy kibice w Gorzowie przeżyją równie piękne chwile jak podczas finału DPŚ?

Źródło artykułu: