Jarosław Dymek dla SportoweFakty.pl: Są wielkie emocje, ale punktów brak

PGE Marma Rzeszów wygrała niedzielny pojedynek z Włókniarzem Częstochowa za trzy punkty (49:41). Menadżer przyjezdnych - Jarosław Dymek nie ukrywał, że jego drużyna przyjechała do Rzeszowa po zdobycz punktową.

- Zawody były bardzo wyrównane i myślę, że były emocjonujące. Fajnie, że po opadach deszczu udało się gospodarzom przygotować nawierzchnię. Może ścigania aż tak wiele nie było, bo tor mimo wszystko był wymagający, ale powody do radości mają rzeszowianie, bo to oni zainkasowali trzy punkty. My wracamy do domu z niczym i humory na pewno nam nie dopisują - powiedział po zawodach menadżer Lwów.

Mimo bolesnej przegranej i wyjazdu z Rzeszowa bez punktu, częstochowska drużyna nadal jest w grze. - Jesteśmy w grze i trzeba być do końca optymistą. Prawda jest taka, że liczyliśmy tutaj na zdobycz punktową. Nie ma się co do tego oszukiwać - tłumaczy Jarosław Dymek.

Niektórzy zawodnicy Włókniarza Częstochowa byli nastawieni, że z powodu opadów deszczu spotkanie w Rzeszowie w ogóle się nie odbędzie. - Pewnym możemy być tylko tego, że kiedyś umrzemy, że pewnego dnia nas nie będzie. Tutaj gospodarze stanęli na wysokości zadania, tor został przygotowany i zawody się odbyły. To dobrze, bo jakby nie patrzeć to jest dla nas taka wycieczka prawie pięciogodzinna. Nikomu nie uśmiecha się tak jeździć. Trzeba pamiętać, że jeśli po raz kolejny mielibyśmy tutaj przyjeżdżać to byłyby to dla nas dodatkowe koszty.

W każdym spotkaniu częstochowskiej drużyny można liczyć na emocje i jazdę do końca. - Są wielkie emocje, ale punktów jest brak. Za emocje, za ładną jazdę niestety punktów nie dostajemy. Skład jest ciekawy i myślę, że jeszcze coś można z niego wycisnąć. Mam nadzieję, że uda się to zrobić w tym najważniejszym momencie sezonu - zakończył Jarosław Dymek.

Źródło artykułu: