Do bieżącego sezonu gorzowianie przygotowali się z ogromną determinacją i tyczy się to nie tylko sztabu szkoleniowego pełniącego pieczę nad przygotowaniem fizycznym żużlowców, ale i działaczy, którzy stanęli przed zadaniem wzmocnienia składu. Po wielu tygodniach spekulacji, komisja negocjacyjna, na której czele stanął Władysław Komarnicki, ogłosiła, iż kontrakty z zespołem podpisze dwóch duńskich zawodników - Hans Andersen i Niels Kristian Iversen. Oba nazwiska przez żużlowe społeczeństwo zostały przyjęte z nutką kontrowersji. Najlepsze lata Andersena są już dawno za nim, zaś Iversen zawodził w kilku ostatnich sezonach na całej linii. Kilkanaście dni później zdecydowano się dokooptować wchodzącego w wiek seniora Artura Mroczkę. Mimo wszystko, skład Caelum Stali cały czas wyglądał na bardzo mocny, co potwierdziły przedsezonowe sparingi.
Trudne początki
Prawdziwą siłę rażenia nowego oblicza drużyny prowadzonej przez Czesława Czernickiego kibice mieli poznać dopiero podczas inauguracyjnego starcia Speedway Ekstraligi, w którym to gorzowianie jechali na daleki wyjazd do Rzeszowa, by sprawdzić potencjał beniaminka – PGE Marmy. Za gospodarzami tego meczu przemawiał jedynie atut własnego toru, co i tak nie było wcale przekonujące. Wygrać miała bardziej doświadczona na ekstraligowym froncie i przede wszystkim silniejsza Caelum Stal. PGE Marma jechała bowiem bez Lee Richardsona, którego zastąpił pierwszoligowy średniak, Matej Ferjan. Rzeczywistość zweryfikowała jednak medialne spekulacje i okazała się być łaskawsza dla rzeszowian.
Początek sezonu był bardzo ciężki dla zawodników Caelum Stali
Pierwsze spotkanie gorzowskiej ekipy pokazało, że problem będzie leżał w tym, od którego wymagało się bardzo wiele. Hans Andersen, w starciu z PGE Marmą, zdobył tylko dwa punkty z dwoma bonusami, przywożąc za swoimi plecami jedynie wspomnianego już Ferjana i juniora, Dawida Lamparta. Po meczu słów krytyki pod adresem Duńczyka nie szczędził szkoleniowiec teamu z północy województwa lubuskiego, niezadowolony był także prezes Komarnicki. Słabo spisywali się także juniorzy, którzy kilka miesięcy wcześniej "kosili" niemal wszystkie tytuły rangi Młodzieżowych Mistrzostw Polski. Plusy zauważyć można było jedynie w jeździe liderów oraz... Nielsa Kristiana Iversena, od którego wcale wiele nie oczekiwano. Przyzwoicie prezentował się także Matej Zagar.
Okazję do odzyskania klasy w oczach swoich fanów, żużlowcy Stali mieli już siedem dni później, podejmując na własnym, zmodernizowanym obiekcie drużynę Włókniarza Częstochowy. Mecz z typowaną na outsidera ekipą Lwów, miał być dość pewnie i szybko rozstrzygnięty na korzyść podopiecznych Czernickiego. Ten jednak przestrzegał przed lekceważeniem drużyny z Częstochowy i miał rację. Włókniarz w Gorzowie przegrał różnicą jedynie sześciu punktów, co przy wszelkiego rodzaju różnicach pomiędzy oboma teamami, było fatalnym rezultatem dla gorzowian. Co prawda znów z dobrej strony pokazali się Iversen i Zagar, a klasą dla samego siebie był też Tomasz Gollob. Cenne punkty przywiózł również Łukasz Cyran, ale uwaga kibiców Stali skupiła się na duńskim zaciągu, czyli wspomnianym już Andersenie i Nicki Pedersenie, któremu nie udało się wygrać biegu. Dokonał tego z kolei "Ugly Duck", jednak w pokonanym polu pozostawił tylko młodziutkiego Artura Czaję. Na "Jancarzu" coraz częściej słychać było gwizdy, przy wyjazdach Hansa na tor. Oczywistym było, że skład gorzowskiej drużyny, krytykowany za zbudowanie go na zbyt wysokim budżecie, już na początku sezonu przeżywa kryzys.
Dziwaczna kontuzja, czyli szczęście w nieszczęściu
Na znalezienie przyczyn kryzysu, Czesław Czernicki miał niespełna dwa tygodnie. Coraz częściej w mediach pojawiały się spekulacje o możliwym debiucie w ekstraligowych rozgrywkach Artura Mroczki. Będąc zdruzgotanym formą prezentowaną przez Andersena, nawet sam trener Caelum Stali tego nie wykluczał. Coraz bardziej zniecierpliwiony brakiem wyników "Ugly Ducka" był Władysław Komarnicki, prezes Caelum Stali. - Tłumaczenia Andersena o problemach sprzętowych do mnie nie trafiają. Nie jeździ w polskiej lidze pierwszy rok. Poza tym jest to zawodnik, który był kontraktowany za niemałe pieniądze. Nie może się więc tłumaczyć, że nie ma sprzętu - mówił w rozmowie z naszym portalem.
Kilka dni przed spotkaniem z Unią Leszno, media obiegła jednak szokująca informacja. Duńczyk bowiem, podczas biegania w lesie, potknął się o gałąź i doznał złamania prawej kostki. Jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek, informacja ta odebrana byłaby jako fatalna. Biorąc jednak pod uwagę tragiczną postawę Duńczyka w zawodach ligowych, kibice nie przejęli się utratą swojego najsłabszego ogniwa, a w dość spokojnym tonie na ten temat wypowiadali się też działacze i szkoleniowcy Caelum Stali.
Kontuzja Andersena przesunęła debiut Mroczki w ekstraligowych rozgrywkach. Czernicki miał bowiem ostatnią szansę wykorzystania przywileju pełnej zmiany zawodnika za duńskiego żużlowca i bez wahania z niej skorzystał. Jak się później okazało, był to strzał w dziesiątkę, bowiem w starciu z leszczyńską Unią, kibice oglądali zupełnie inną drużynę gorzowskiej Stali niż dotychczas. Świetnie prezentowali się liderzy i tak zwana druga linia, tworzona przez Nielsa Kristiana Iversena oraz Mateja Zagara. Wiele radości fanom z Gorzowa przysparzali także miejscowi juniorzy, czyli Łukasz Cyran i Bartosz Zmarzlik, dla którego mecz z Unią był debiutem w rozgrywkach ligowych.
Tomasz Gollob cały czas wspiera gorzowskich juniorów w rozwoju
Niespodziewane odrodzenie Iversena
Zakontraktowanie Nielsa Kristiana Iversena przez gorzowskich działaczy, przez środowisko żużlowe odebrane zostało jako akt desperacji, w obliczu niemal pewnego fiaska rozmów ze sternikami Unii Leszno w sprawie wypożyczenia na kolejny rok Przemysława Pawlickiego. Gorzowscy fani krytykowali decyzję władz swojego klubu o ściągnięciu zawodnika niechcianego w Falubazie Zielona Góra. Sam Iversen był świadom faktu, że nie od razu zyska sobie przychylność miejscowych fanów. - Jestem świadom tego, że nie wszyscy w Gorzowie lubią mnie z powodu mojej przeszłości w zielonogórskim klubie. Mam jednak nadzieję, że swoimi wynikami, dość szybko uda mi się zyskać wśród miejscowych fanów taki status jaki posiadają inni zawodnicy - zapowiadał po podpisaniu kontaktu Duńczyk.
Niels Kristian Iversen szybko zaaklimatyzował się w Gorzowie
Zgodnie z zapowiedziami, "Puk" dość szybko zyskał przychylność gorzowskich kibiców. Dobrymi wynikami i walecznością do ostatnich metrów, Duńczyk już po kilku spotkaniach zaskarbił sobie serca fanów Stali, stając się jednocześnie jednym z liderów ekipy prowadzonej przez Czesława Czernickiego.
Spełniają pokładane w nich nadzieje
W obliczu kontuzji Hansa Andersena, żużlowcy Caelum Stali wyraźnie zaczęli jechać lepiej. Dowodem na to są przede wszystkim wysokie zwycięstwa nad Unią Leszno i Falubazem Zielona Góra, w których pozytywnie zaprezentowali się wszyscy zawodnicy. Stawia to Andersena w bardzo niekorzystnej sytuacji, bowiem trudno powiedzieć kogo tak naprawdę mógłby zastąpić. Słabe występy z pozytywnymi przeplata co prawda Artur Mroczka, choć fani i działacze gorzowskiego klubu wierzą, że jeszcze nie raz będą mieli z dwudziestodwuletniego zawodnika ogromną pociechę.
Na półmetku sezon, Caelum Stal zajmuje drugie miejsce, za Falubazem Zielona Góra, mając jednak rozegrany jeden mecz mniej. Tuż za gorzowianami plasują się żużlowcy Unibaxu Toruń, którzy mają tyle samo punktów, jednak bezpośrednia rywalizacja, jak na razie wypada na korzyść drużyny z Gorzowa.
Caelum Stal Gorzów w statystykach (średnia biegowa po VII kolejce Speedway Ekstraligi):
1. Tomasz Gollob - 2,447
2. Nicki Pedersen - 2,324
3. Matej Zagar - 1,970
4. Niels Kristian Iversen - 1,743
5. Bartosz Zmarzlik - 1,389
6. Łukasz Cyran - 1,143
7. Artur Mroczka - 1,133
8. Hans Andersen - 1,125 (nieklasyfikowany)
9. Paweł Zmarzlik - 0,167 (nieklasyfikowany)