Przypomnijmy, że decyzją Prezydium Zarządu Głównego Polskiego Związku Motorowego, w rozgrywkach polskich lig obowiązywać będą stare tłumiki. Jedyną niewiadomą pozostaje udział polskich zawodników w cyklu Grand Prix i Drużynowym Pucharze Świata. Zawodnicy nie otrzymają również zgody na starty w ligach zagranicznych, w których obowiązywać będą nowe tłumiki. Choć decyzja Prezydium ZG PZM mogłaby się wydawać zwycięstwem polskich zawodników, to tak naprawdę najważniejsze decyzje w tak zwanej aferze tłumikowej dopiero zapadną.
Część zawodników, postawiona pod ścianą, nagle zaczęła zmieniać zdanie w kwestii nowych tłumików. Mimo, iż wcześniej twierdzili, że są one niebezpieczne, to obawiając się strat finansowych związanych z rezygnacją ze startów w ligach zagranicznych, zaczęli jednak optować za startami na nowych tłumikach. To wprowadziło niemałe zamieszanie i nie jest wykluczone, że przyniesie całkowitą zmianę stanowiska zawodników i działaczy. Ci drudzy twierdzą, że czekają na rozwój sytuacji, bo formalnie nie mają już nic w tej sprawie do zrobienia.
- Zrobiłem wszystko, co było w mojej mocy, aby polscy zawodnicy mogli czuć się bezpiecznie. W tej chwili wszystko jest w ich rękach. To od ich determinacji będzie zależało to, czy w tej sprawie odniesiemy zwycięstwo. Jestem po stronie zawodników i wierzę w ich zapewnienia, że nowe tłumiki to niebezpieczny produkt. Zatem jedyną rozsądną decyzją w tej sprawie jest wycofanie się z zawodów, w których konieczne będzie używanie nowych tłumików - powiedział dla SportoweFakty.pl Władysław Komarnicki.
W sprawie tak zwanej afery tłumikowej tak naprawdę mamy pat. W polskich ligach będą obowiązywały stare tłumiki. W ligach zagranicznych, w których obowiązują nowe, polscy zawodnicy nie wystartują. Zamieszanie spowodowało jednak zachowanie trójki najlepszych zawodników, którzy musieli się określić w sprawie startów w cyklu Grand Prix. Ich deklaracja nie była jednoznaczna. Można było jednak wyciągnąć wniosek, że nie wykluczają startów w cyklu Grand Prix. To z kolei powoduje, że buntują się zawodnicy, którzy będą musieli zrezygnować ze startów w ligach zagranicznych. - Wiadomo, że dla Polaka Polska jest najważniejsza, ale nie może tak być, że trójka zawodników, wielkie ukłony dla nich bo są najlepsi, ale nie mogą decydować za wszystkich. Mnie to w sumie najgorzej boli, że oni po prostu nie poszli za ciosem i nie zrezygnowali z Grand Prix. Trzeba powiedzieć krótko, ci słabsi od nich zawodnicy na tym stracili, tak jak ja i gros innych. Oni będą jeździli sobie na starych tłumikach w Polsce, a w Grand Prix i tak będą sobie jeździć. Czy tam jest bezpiecznie? Chyba nie! Chyba nie o to chodziło i ktoś się w zagubił w tym całym sporze tak mi się wydaje - powiedział w rozmowie z naszym serwisem Krzysztof Buczkowski. Trudno nie zgodzić się z opinią zawodnika GTŻ Grudziądz. Jeżeli nowe tłumiki są niebezpieczne, a zawodnicy ten aspekt podkreślają jako główny, w walce z nimi, to są niebezpieczne w każdym kraju, a nie tylko w wybranych imprezach.
Przełomem w sprawie ma być spotkanie z Royem Otto. Nie sądzę jednak, aby cokolwiek zmieniło. FIM z pewnością po raz kolejny wyraźnie zaakcentuje swoje stanowisko w zakresie konieczności wprowadzenia nowych tłumików. To z kolei może spowodować, że zawodnicy postawieni ostatecznie pod ścianą, zmienią swoje zdanie w zakresie nowych tłumików. Świadczą o tym coraz częściej pojawiające się zdania, krytykujące postawę trójki najlepszych polskich zawodników. Jeżeli zdecydują się na starty w cyklu Grand Prix, dadzą argumenty zwolennikom nowych tłumików. Nie jest również wykluczone, że władze polskiego żużla, biorąc pod uwagę stanowisko zawodników, zmienią decyzję odnośnie wprowadzenia starych tłumików w polskich ligach. Zastanawiam się tylko, co wówczas zawodnicy odpowiedzą na pytanie, w sprawie bezpieczeństwa nowych tłumików? Kłamaliśmy?