Eric Andersson ostro o nowych tłumikach: Ludzie przestaną chodzić na żużel!

Eric Andersson jako pierwszy z zawodników na całym świecie, w poprzednim roku rozpoczął walkę o niewprowadzanie nowych tłumików. Jak się okazało po czasie - walkę z wiatrakami.

- Moje zdanie na ten temat się nie zmienia. Nadal jestem bardzo przeciwny nowym tłumikom. W ubiegłym roku walczyłem z całych sił, by władze wiedziały, że nam, zawodnikom bardzo zależy na tym, by w kwestii tłumików nic nie zmieniano. Pisałem listy, wykonywałem telefony, podpisywałem petycję w różnych mediach. A teraz? Teraz czuję, że tak naprawdę już nic więcej nie mogę zrobić - powiedział Eric Andersson w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Andersson nie rozumie postępowania swoich rodaków. Dla wielu jeźdźców z kraju Trzech Koron nowe tłumiki to żaden problem. - Zawodnikom w Szwecji nie wydaje się, że to jest problem. Wydaje się, że nikt nie będzie protestował. Sam niewiele zdziałam. Tak długo, jak Andreas Jonsson czy Freddie Lindgren będę jeździć na nowych tłumikach, tak długo wszyscy będą ich naśladować. Wielka szkoda, bo ten problem było można spokojnie rozwiązać. Gdyby wszyscy zawodnicy solidarnie powiedzieli "NIE", to pewnie władze FIM musiałyby zmienić zdanie. Myślę jednak, że niektórzy zawodnicy po prostu nie wiedzą, jakie problemy mogą sprawić nowe tłumiki - dodał żużlowiec Kolejarza Rawag Rawicz.

W tym roku Andersson nie miał jeszcze okazji testować nowych tłumików. Swoje jazdy z nowym wynalazkiem, rozpocznie już niedługo, podczas treningów w Rawiczu. - Wkrótce wybieram się do Rawicza i tam rozpocznę treningi z nowym tłumikiem w motocyklu. Będę jeździł tak długo, jak będę mógł sobie na to pozwolić. A raczej tak długo, jak wytrzyma to silnik. Nie mam bowiem tyle pieniędzy co Crump, Pedersen czy Gollob, by pozwolić sobie na częstą utratę silnika. Widziałem już, choćby w tym roku, kilka silników, które najzwyczajniej w świecie przegrzewały się z nowymi tłumikami dużo szybciej.

Eric Andersson (kask czerwony) nadal jest mocno przeciwny nowym tłumikom

- Dużym problemem jest także utrata mocy silnika. Silnik z nowym tłumikiem jest o wiele słabszy, niż silnik z tłumikiem, którego używaliśmy w poprzednich latach. Potrzebna jest moc, by prawidłowo ślizgać się na łukach. Jeżeli silnik umiera, to jest to bardzo niebezpieczne dla naszego zdrowia. Traci się bowiem wówczas kontrolę nad motocyklem. Mam nadzieję, że nikomu się krzywda nie stanie. Byłoby bowiem strasznie, gdyby ktoś musiał narazić zdrowie czy też nawet życie, na rzecz tego nowego wynalazku. Żużel jest przecież niebezpiecznym sportem, więc po co jeszcze dodawać tego niebezpieczeństwa. Nie rozumiem, dlaczego FIM nas ignoruje - kontynuuje Szwed.

Andersson uważa, że jeśli władze chcą coś zmieniać w kwestii tłumików, to powinny zbudować tłumik na podstawie starego, a nie całkowicie go zmieniać. - Uważam, że można zbudować taki tłumik, który będzie bezpieczny dla zawodników, jak i dla silnika, który nie będzie tracił na mocy. Chociaż po co budować, jak stary był okey? - pyta retorycznie ulubieniec rawickiej publiczności. - Z jakiegoś powodu, mi nieznanego, FIM na siłę próbuje coś zmienić.

Na koniec, Andersson zwrócił uwagę też na kibiców, dla których żużel z nowym tłumikiem, nie będzie już taki sam. - Dźwięk z nowego tłumika nie jest ładny. Praktycznie zero charakterystycznego dźwięku związanego ze speedwayem, co jest bardzo smutne. Ludzie chcą słyszeć ryk silników, a nie ten brzydki dźwięk! Obawiam się, że nasz sport sporo straci. Ludzie, którzy kochają żużel za adrenalinę, dźwięk motocykla, zapach metanolu, po prostu przestaną chodzić na żużel, który nie będzie już tak samo piękny - zakończył Andersson.

Źródło artykułu: