- To był dar od losu i wykorzystałem go przyzwoicie. Gdyby nie to zupełnie niepotrzebne zero w moim drugim wyścigu, mogło być jeszcze ciekawiej. Jestem bardzo szczęśliwy, że mam brązowy medal. Gratuluję chłopakom, bo odjechali fantastyczne zawody. Byli bardzo szybcy. Myślę, że zawody się podobały i to jest najważniejsze - powiedział po sobotnim finale Indywidualnych Mistrzostw Polski Rafał Dobrucki.
Zawodnik zielonogórskiego Falubazu spodziewał się, że jego występ w zastępstwie za Tomasza Golloba może się tak szczęśliwie skończyć. - Bardzo chciałem. Start w sobotnich zawodach spadł mi jak z nieba. Postanowiłem więc, że trzeba to wykorzystać. Udało się, choć nie obyło się bez błędów i pozostaje niedosyt. Cieszę się z brązu. Miało mnie tu nie być, a jest brązowy medal - stwierdził "Rafi".
Wychowanek Polonii Piła był w sobotę bardzo szybki. - To jest finał Indywidualnych Mistrzostw Polski. Tu trzeba być szybkim, aby zrobić jakiś wynik. Cały czas były poszukiwania i to zero w moim drugim biegu to też było poszukiwanie. Pomimo zwycięstwa w pierwszym wyścigu, nie byłem zadowolony z tego motocykla i poszukiwania niestety poszły nie w tę stronę, co trzeba. Teraz mogę to sobie wyrzucać, aczkolwiek potem wszystko było w porządku i jakoś to się rozeszło po kościach. Finałem tego jest brązowy medal - zaznaczył Dobrucki.
W dwudziestym biegu rozstrzygnąć się miała kwestia brązowego medalu. Dobrucki musiał pokonać Jarosława Hampela. Aby leszczynianinowi nie był łatwo dogonić zawodnika Falubazu. Pewnego rodzaju bufor stworzył między nimi Piotr Protasiewicz. - To jest turniej indywidualny. Trudno tutaj cokolwiek ustalać. Każdy jechał na swoje konto. Dostroiłem troszeczkę ten motocykl na ostatni wyścig i to był klucz do sukcesu. Mimo wszystko nie miałem za dobrych startów i trzeba było to poprawić. Udało się na ostatni bieg i efekt był właśnie taki, jaki miał być - podkreślił "Dobrus".
Już w niedzielę na torze przy ulicy Wrocławskiej wielki finał Speedway Ekstraligi. Jak sobotni sukces wpłynie na nastawienie Dobruckiego przed meczem z Unią Leszno? - Na pewno przed niedzielnym finałem z takim wynikiem, który w sobotę zrobiłem, czuję się lepiej niż gdyby rezultat był zdecydowanie gorszy. Nie ma tutaj powodów do obaw. Chciałbym w niedzielę osiągnąć podobny wynik i byłbym wtedy zadowolony. No i oczywiście żebyśmy wygrali. To jest dla nas chyba najważniejszy mecz w tym sezonie i robimy wszystko, żeby go wygrać - zakończył 34-letni żużlowiec.