Przypomnijmy, że spór toczy się od wielu miesięcy i przerodził się niejako w korespondencyjną bitwę. Jason Doyle od września bowiem miał nie kontaktować się z Bayersystem GKM-em Grudziądz w sprawie spłaty należności, choć wiele razy temat poruszał w wywiadach, czy social mediach, niejako wyśmiewając całą sytuację.
Do sytuacji na łamach Radia Eska Grudziądz odniósł się prezes klubu z województwa kujawsko-pomorskiego - Marcin Murawski. Przyznał on, że Australijczyk po wielu miesiącach milczenia odezwał się do zarządu klubu.
- Na dzisiaj kwota do klubu wciąż nie wpłynęła. W ostatnich dniach zawodnik nawiązał z nami kontakt, pierwszy od września. Wyraził chęć rozwiązana tej sytuacji. Jesteśmy dobrej myśli i czekamy - mówił w rozmowie prezes GKM-u.
ZOBACZ WIDEO Nowy pomysł PGE Ekstraligi. Szczera opinia Cegielskiego
Odniósł się również do wywiadu, w którym nowy nabytek Krono-Plast Włókniarza obwinił działaczy z Grudziądza, że w momencie kontuzji został sam, bez pomocy, czy też zwykłej troski o jego zdrowie. Dodał, że musiał korzystać z zewnętrznych fundacji, by po spłacie GKM-u móc spokojnie się rehabilitować.
- Od wielu lat jest jednym z najdroższych zawodników na rynku żużlowym w Polsce. Jeśli on nie miał na leczenie, to w takim razie co mają powiedzieć osoby, które pracują normalnie na etatach - dodał sternik grudziądzkiego klubu.
Sam fakt wyciągnięcia tego argumentu mocno rozgrzał atmosferę na linii zawodnik - klub, ponieważ do teraz ze strony Doyla do klubu nie wpłynęła nawet złotówka. Wydaje się jednak, że wszystko zmierza w kierunku uregulowania należności i startu mistrza świata z 2017 roku w sezonie 2025.