Pierwsza kraksa "Fredki" miała miejsce 2 września na torze w Swindon podczas meczu brytyjskiej Elite League pomiędzy tamtejszymi Rudzikami a Wolverhampton Wolves. Szwed doznał wtedy wstrząśnienia mózgu i dość mocno się poobijał. Po raz drugi reprezentant Trzech Koron zapoznał się z nawierzchnią w trzeciej gonitwie sobotniej Grand Prix Nordyckiej w Vojens, co również odczuł na swojej skórze. - To były jego pierwsze zawody od czasu kraksy w Swindon i ponownie uderzył głową o tor. Nie sądzę, żeby Fredrik czuł się dobrze - po upadku był solidnie zamroczony, a uraz głowy to fatalna sprawa - powiedział jeden z rywali Lindgrena w tegorocznych Indywidualnych Mistrzostwach Świata - Chris Holder.
Szwed to jednak twardy facet i wystartuje w poniedziałkowym półfinale Elite League, w którym jego Wilki zmierzą się na własnym terenie z Poole Pirates, którego jednym z liderów jest... Holder. - To dziwne, ale zaraz po upadku w Vojens lekarze przebadali mnie w parkingu, a ja nie czułem żadnego bólu. Dopiero po kilku minutach zaczął mnie boleć jeden z palców ręki, którą trzymam sprzęgło. Najdziwniej było jednak, gdy zapalało się jakieś światło - wtedy czułem się jak na dyskotece i widziałem gwiazdy przed oczami. To był oczywiście skutek uderzenia głową o tor. W niedzielę byłem już w Anglii, zjadłem lunch w barze w Rugeley, a później odpoczywałem. Teraz czuję się już dobrze i na pewno wystartuję w poniedziałkowym meczu w Wolverhampton - oznajmił Lindgren.
Fredrik Lindgren ma nadzieję, że znajdzie się w składzie Falubazu Zielona Góra na finałowe spotkania Speedway Ekstraligi z Unią Leszno (19 i 26 września). W dwóch ostatnich meczach ekipy z woj. lubuskiego "Fredka" był zastępowany przez Nielsa Kristiana Iversena.