- W rzeczy samej, "na papierze", może i lepiej było trafić na Wrocław. Ale przecież nie oznacza to, że będzie łatwo - tonuje nastroje Duńczyk. - Nie możemy cieszyć się, że uniknęliśmy Gorzowa, bo trafiając na Betard WTS, będziemy również rywalizowali z silnym przeciwnikiem - tłumaczy. - Wrocław jest bardzo dobrym zespołem. Jeżdżą w tym sezonie skutecznie, mają swój atut w postaci przebudowanego toru, który jest naprawdę wymagający - mówi Hans. Zawodnik jednak patrzy z optymizmem w przyszłość: - Z całą pewnością będzie ciężko, ale mam nadzieję, że znów szczęśliwie dla mojej drużyny.
Zanim jednak dojdzie do spotkania we Wrocławiu, cykl Grand Prix zawita do Malilli. Szwedzka mieścina jest bardzo szczęśliwa dla Andersena. - Mam dobrą passę w Malilli. Cztery lata z rzędu łapię się do finału i szczerze mówiąc mam nadzieję, że podtrzymam ten wynik - mówi żużlowiec. Duńczyk choć w ostatnich czterech turniejach o Grand Prix Skandynawii awansował do finału, wciąż nie odniósł tam zwycięstwa. Był drugi w latach 2006 i 2008, trzeci w sezonie 2009 i poza pudłem w roku 2007. Czy tym razem będzie inaczej? - Będzie bardzo ciężko, bo wielu zawodników potrzebuje punktów by utrzymać się w ósemce - tłumaczy Hans. - Nie zmienia to faktu, że znów chciałbym dostać się do finału i tam walczyć o zwycięstwo - kończy.