Piotr Szymko: Wina musi być gdzieś rozłożona

Po przegranym meczu z Kolejarzem Rawicz, Speedway Polonia Piła zakończyła już drugoligowy sezon. Derby Wielkopolski od początku układały się pechowo dla pilskiego zespołu, a defekty i upadki na punktowanych pozycjach pozbawiły Polonię szans na zwycięstwo.

Trener pilskiej Polonii - Piotr Szymko po przegranym meczu był wyraźnie załamany. Nikt w klubie nie zakładał takiego scenariusza i końca sezonu już 1 sierpnia. Słabsza postawa kontuzjowanego Piotra Śwista i pech Aleksieja Charczenki w głównej mierze przyczyniły się do drugiej w tym sezonie porażki Polonii na własnym torze. Mimo wszystko ambicji i woli walki podopiecznym Piotra Szymko nie można było odmówić. - Walczyliśmy do końca, chcieliśmy cały czas odwrócić losy meczu, ale dwoma zawodnikami nie mogliśmy tego zrobić. Nie mam pretensji do nikogo, bo słabsza dyspozycja może się każdemu trafić, a tak się dzisiaj złożyło, że liderzy zespołu pojechali słabiej. Szkoda, że tak wyszło, bo chcieliśmy bardzo pojechać do rundy finałowej, mimo że pieniędzy nie było i nie ma. Myśleliśmy, że po awansie znajdą się te obiecane pieniądze, a teraz ani zawodnicy, ani ja nie możemy na nic liczyć.

Dość zaskakująco brzmiały słowa trenera po zakończonym meczu, mówiące o tym, że jego praca prawdopodobnie dobiegła końca. - Z tego co wiem po meczu spotyka się zarząd i moja praca się kończy. Trudno powiedzieć, czy z młodzieżą pojedzie do końca ktoś inny. Tego nie wiem.

Według trenera powód rezygnacji z jego usług jest prosty - brak awansu. Piotr Szymko czuje się po części odpowiedzialny za ten wynik. - Wynik sportowy decyduje o wszystkim, a wyniku nie ma. Jak się jedzie o najwyższe cele, a one nie wychodzą, to wina musi być gdzieś rozłożona. Ja czuję się winny tego, że nie awansowaliśmy do rundy finałowej.

Pozostaje tylko pytanie co więcej Piotr Szymko mógł nie tylko w tym meczu, ale w całym sezonie zrobić? - Pewnie mogłem coś zrobić inaczej. Mogłem zdecydować się na Pecynę lub Tomka Bajerskiego. Już jest jednak po meczu i teraz się łatwo wszystko ocenia. Nikt się nie spodziewał, że taka będzie dyspozycja Dziatkowiaka, który trzy tygodnie temu pojechał tu bardzo dobre zawody. Piotrek Świst jest nieco słabszy, bo rozbity, poobijany. Rembas też zupełnie co innego pojechał, ale już się stało i teraz nic nie da się zrobić.

Nie ma co ukrywać, że rola Piotra Szymko nie sprowadzała się wyłącznie do szkolenia zawodników. Działał on w pilskim klubie na wielu frontach i doskonale zna jego sytuację. Szkoleniowiec widzi cień szansy na wydostanie się Polonii z kryzysu. - Jest jeszcze sporo ludzi, którzy mają chęć tu pracować. Oferty sponsoringu na przyszły rok już są złożone i jeżeli wszystko wyjdzie, to w jakimś stopniu zawodnicy będą spłaceni. Ale nie wiem czy jeszcze będę miał w tym udział.

Komentarze (0)