Grzegorz Wysocki: Na co głównie będzie pan zwracał uwagę podczas treningów przed meczem z Lublinem?
Henryk Jasek: Ja głównie będę zwracał uwagę na start, bo to jest ważny element na naszym torze. Liczy się również rozegranie pierwszego łuku.
Pozostały dwa mecze rundy zasadniczej i wejście Kolejarza Rawicz do pierwszej czwórki jest jak najbardziej realne…
- Jest realne, tylko musimy dwa najbliższe mecze wygrać.
Ekipa rawickiego Kolejarze przystąpi do tych spotkać w najsilniejszym zestawieniu?
- Wszystko wskazuje na to, że pojedziemy najsilniejszym składem i miejmy nadzieje, że już nic przykrego się nie wydarzy.
Jeśliby czołowi jeźdźcy nie doznawali kontuzji to dzisiaj drużyna byłaby spokojna o pierwszą czwórkę w drugoligowej tabeli…
- Jakbyśmy jeździli takim składem jak mamy teraz od samego początku to nie byłoby żadnego zagrożenia i bylibyśmy spokojni o jazdę w play - offach, ale stało się jak się stało. Teraz musimy wygrać oba spotkania, aby wejść do pierwszej czwórki. Musimy walczyć do samego końca, a tak to byłoby dużo spokojniej.
Czy drużyna Kolejarza Rawicz wywalczy czwarte miejsce w tabeli?
Rawicz to mały ośrodek żużlowy na mapie Polski. Ciężko jest pozyskać nowego sponsora i z braku pieniędzy, czy też oszczędności niektóre spotkania trzeba odjechać krajowym składem…
- Tak też było jak jechaliśmy do Krosna. Była szansa, aby wygrać tylko nie było Tobiasza Musielaka i Sebastiana Aldena. Mecz z reguły był przegrany, to mogliśmy troszkę zaoszczędzić tych pieniążków.
W Krośnie zabrakło awizowanego wcześniej do składu Marcina Sekuli, który rozpoczął serię zabiegów dawniej kontuzjowanej ręki. Może coś więcej pan powiedzieć na ten temat?
- Z tego co wiem to Marcin Sekula nie ma większych szans jazdy na żużlu z tą ręką. Musi tą rękę jakoś usprawnić, bo jest kiepska i ma ograniczony ruch. Na początku sezonu myślał, że będzie mu lepiej, ale jednak bardzo mu to przeszkadza.
W minioną niedzielę mimo przełożonego meczu z drużyną z Lublina swoje kontrakty przedłużyło trzech Szwedów: Sebastian Alden, Eric Andersson i Anton Rosen…
- Na pewno to jest bardzo dobre dla naszego klubu. Dzisiaj możemy już spokojniej patrzeć w przyszłość. Wiadomo, że jak zawodnicy nie chcą przedłużyć umów to później trzeba myśleć o nowych kontraktach. Teraz mamy osiemdziesiąt procent zawodników z przedłużonymi kontraktami i na spokojnie można myśleć o jakimś dodatkowym zawodniku.
Pozostaje kwestia krajowego juniora na przyszły sezon. Czy Tobiasz Musielak zostanie w Rawiczu?
- Ja myślę, że zostanie. Wiadomo, że to wszystko zależy od niego. On zdaje sobie sprawę, bo przypuśćmy, że odchodzi z Rawicza to musi czekać aż coś się przydarzy w Lesznie żeby wskoczyć do składu. Dla niego jest chyba korzystniejsze jeździć u nas niż siedzieć na ławce rezerwowych w ekstraligowym klubie. U nas jest niższa liga, ale jest możliwość jazdy.
Nikłe szanse do przebicia się na pozycje krajowego juniora mają Marek Łozowicki oraz Kamil Popławski…
- Kamil raczej w ogóle nie ma szans, natomiast Marek Łozowicki ma. To jest chłopak, który ma bardzo mało jazdy, ale pokazuje, że bardzo chce. Swoje pieniądze inwestuje w sprzęt, a to świadczy, że bardzo poważnie to traktuje. Nie można go jeszcze skreślać, bo ma bardzo duże chęci do jazdy. Jeszcze trochę do młodzieżowca mu brakuje.
Widać, że w drużynie panuje świetna atmosfera, a tego brakował w ubiegłych latach w obozie Kolejarza…
- Myślę, że atmosfera jest dobra. Chłopaki dogadują się ze sobą. Jakby było troszkę więcej pieniędzy w klubie to byłoby super, ale tak krawiec kraje jak mu materii staje.
Na koniec zapytam: Czy przełożenie meczu na piątkowy wieczór wpłynie na frekwencję?
- Ciężko mi powiedzieć, ale może wpłynąć. Wiadomo, że w Rawiczu z kibicami nie jest najlepiej. Nie było innego wyjścia to był najdogodniejszy termin, a innego nie mogliśmy znaleźć.